niedziela, 31 stycznia 2016

Kolorowanie

Gdyby tak bardzo mi się chciało, jak bardzo mi się nie chce, to może by i coś z tego było... Blogosfera zaczyna już kipieć wiosennymi pomysłami i zapałem do pierwszych wysiewów, a u mnie ciągle jeszcze głęboki zimowy sen. Może to efekt rekonwalescencji po najbardziej pracowitym grudniu, jaki pamiętam i niewiele lepszym styczniu, a może skutki uboczne ciągle jeszcze zbyt krótkiego dnia. W każdym razie energii u mnie jak na lekarstwo. Na szczęście zawsze znajdzie się ktoś, kto w odpowiedniej chwili zmobilizuje do  ogarnięcia się i działania. Jak zawsze niezawodnym sposobem na wiosenne pobudzenie ogrodniczej wyobraźni jest Klub Pożądanego Nasionka, w tym roku z Ankhą w roli tej, która nas wszystkich "kopie" do działania. Trzeba było się w końcu wziąć za pakowanie i adresowanie nasionek, na które gdzieś tam czeka równie stęskniony za wiosną ogrodnik.  

W tym szaleństwie jest metoda



Chirurgiczna precyzja przy sortowaniu nasionek agapantu.


Jak już się zabrałam za przygotowanie nasion do wysyłki to jakieś licho mnie podkusiło, żeby sobie dodać jeszcze więcej roboty. Przyszło mi bowiem do głowy, żeby każdą osobę, która dostanie ode mnie nasionka obdarować jeszcze kwiatową kartką do kolorowania, na dodatek z odrobiną koloru ode mnie. Sęk w tym, że pokolorowanie nawet tak maleńkich fragmentów zajmuje bardzo dużo czasu i z mojego planu jednego upojnego wieczoru z kredkami, zrobiło się kilka dni. Mam nadzieję, że obdarowani będą mieli ochotę (i czas) tą zabawę kontynuować. 






Ja tymczasem złapałam bakcyla i od czasu do czasu, po ciężkich i stresujących dniach w pracy, łapię oddech fundując sobie dawkę koloroterapi. O kolorowankach dla dorosłych pisałam rok temu tutaj. Wtedy dość trudno było je w naszym kraju dostać. Dziś empikowe półki uginają się pod dziesiątkami różnych kolorowanek i każdy może znaleźć coś dla siebie. Nie powiedziałabym, że działają odstresowująco, ale na pewno wymagają czasu, cierpliwości i staranności, przez co pomagają zebrać rozbiegane myśli







Tymczasem kończy się luty (hmm, po spostrzegawczym i słusznym komentarzu Ewy nie pozostaje mi nic innego jak przyznać, że kończy się styczeń), a ja nadal nie wiem z jaką porą roku mamy do czynienia. Jeszcze tydzień temu mój ogródek wyglądał tak:













Dziś rano natomiast było już zupełnie wiosennie, a z ziemi wychylały się nie tylko szafirki, ale również miniaturowe irysy, narcyzy i coś co wygląda jak tulipany. Zdjęć jednak nie zrobiłam, bo zanim mi to przyszło do głowy, zrobiło się zimno, ciemno i zaczął padać śnieg. Ech, byle do wiosny...




niedziela, 3 stycznia 2016

Zzzzzzzimno

Co by dużo nie mówić, wszyscy na to czekaliśmy. Wreszcie zrobiło się mroźno i nawet śniegiem poprószyło. Zimno jest jak diabli, bo w ciągu kilku dni temperatura obniżyła się o prawie 30 stopni. Tak tak, to nie jest błąd. Z kilkunastu stopni powyżej zera w ostatnich dniach grudnia, (kiedy ogródek zdawał się ponownie zakwitać) do minus kilkunastu w pierwszych dniach stycznia. 





Tymczasem u nas w domu znowu rozpanoszył się jakiś perfidny wirus. Przez cały tydzień siłował się z nim Luby i jak już wreszcie  się wychorował... przeszło na mnie. Ale zanim mnie dopadło, zdążyłam jeszcze wybrać się na długi, mroźny spacer. Zastanawiało mnie dlaczego ptaki nie przylatują do karmnika skoro słychać, że są w pobliżu. Postanowiłam więc ich poszukać i przy okazji spalić kilka poświątecznych kalorii.






Szybko okazało się, że okoliczne ptasie stołówki są znakomicie zaopatrzone i pełne puchatych ptasich "pomponików". Jak widać, na razie nie ma potrzeby fatygować się do małego, ciasnego karmnika i ryzykować spotkania ze znudzonym miejskim kotem.











W grupie raźniej i łatwiej przetrwać mrozy



Bazie 3 stycznia? Nie dajcie się zwieść - temperatura osiągnęła dziś -14 stopni.




Czy ktoś z was wie, co to za ptak, ten na ostatnich zdjęciach? Ostatnio pojawiło się ich sporo, a nigdy wcześniej ich u nas nie widziałam. Po wstępnych poszukiwaniach obstawiam, że to kwiczoł, ale będę bardzo wdzięczna za podpowiedzi.


Na koniec kilka migawek z oszronionego, choć ciągle jeszcze zielonego ogródka.