Jak by nie patrzeć baaaaardzo dawno mnie tu nie było. Zaglądam oczywiście na wasze blogi, podczytuję w miarę regularnie, ale na to żeby coś napisać zupełnie brakło mi czasu. Choć właściwie to nie tak. Nie lubię mówić (i myśleć), że nie mam czasu. Staram się wykasować to stwierdzenie ze swojego słownika. Czas przecież jest zawsze i wszyscy mamy go tyle samo, ale co z nim robimy to już kwestia wyboru. Przez ostatni miesiąc wybierałam więc inne zajęcia niż pisanie. Było więc wesele naszych cudownych sąsiadów, koncerty w ramach ukochanego krakowskiego Festiwalu Muzyki Filmowej, wyjazd służbowy do Hamburga, pierwsze w tym roku dżemy, spektakl Cirque du Soleil, późnowiosenne porządki i przesadzanie w ogródku oraz bardzo dużo pracy w biurze (w sumie dawno nie miałam aż tyle roboty).
Dziś wreszcie udało mi się zrzucić zdjęcia z ostatniego miesiąca i okazało się, że jest ich ponad 150. Wychodzi na to, że najpierw ciągle lało, a potem zrobił się niemiłosierny upał. Nie ma to jak nasz polski klimat. Nie wiem jak u was, ale u mnie od kilku dni temperatura
zbliża się do 30 stopni i czuje się jak na wakacjach we Włoszech, czyli
cudownie... Więc żeby troszkę nas wszystkich ochłodzić, zacznę od deszczowych wspomnień końca maja. A był to wyjątkowo zimny maj, prawie codziennie sobie podśpiewywałam "Dzień za dniem, pada deszcz..." i humor miałam podły.
A później nagle buchnęło lato. Rozpalone i zgrzane wpadło z impetem i rozgościło się bez żadnych zahamowań. Zapachniało akacjami - robiniami :) i nagle wróciły wszystkie wspomnienia z czasów kiedy czekało się z utęsknieniem na koniec roku szkolnego i wakacje. Nie od dziś wiem, że jestem jak bateria słoneczna - poziom mojej energii i nastroju jest wprost proporcjonalny do ilości promieni słonecznych i temperatury. Jest ciepło i słonecznie, jest dobrze! Do tego kubki smakowe oszalały od świeżych sałat z ogródka, ucieranych ciast z rabarbarem lub truskawkami, koktajli malinowych, szparagów na dziesięć sposobów, tortu truskawkowego, kompotu i crumble truskawkowo-rabarbarowego, kopytek z bobu, eksperymentalnych potraw mięsno owocowych... Gdyby nie to, że jest tak ciepło, pięknie i kwitnąco, mogłabym w ogóle nie wychodzić z kuchni
|
Wreszcie mam swoje truskawki. Ten smak rozgrzanej truskawki prosto z krzaczka... |
|
Zmiksowałam trzy różne przepisy z odrobiną inwencji twórczej i wyszedł pyszny tort truskawkowo-migdałowy z mascarpone. W sam raz na urodziny Lubego. |
|
Tuńczyk z karmelizowanymi szalotkami i rabarbarem. Niespodziewana harmonia smaków. |
|
Kopytka z bobu - zdjęcie z zeszłego roku, ale smak jak najbardziej na czasie. |
Przy okazji odkryłam, że łączka miedzy moim osiedlem a naszą gigantyczną galerią handlową o tej porze roku zakwita niezwykłym bogactwem kolorów. Śmiesznie musiałam wyglądać kiedy obładowana zakupami buszowałam w trawach, ale za to bukiety polnych kwiatów stały się nieodłącznym "wyposażeniem" salonu.
W ogródku oczywiście dzieje się bardzo dużo. Właściwie codziennie wygląda inaczej i nie sposób nadążyć za zmianami. Dopiero co zachwycałam się orlikami od Maszki, Margaretki i z nasionek od Ani (to, co podarowane zawsze pięknie rośnie) oraz czosnkami, a już róże przejęły palmę pierwszeństwa w konkursie piękności.
|
Orlik z kanadyjskich nasionek. |
|
Jesienią chciałam się jej pozbyć. A tymczasem to dopiero początek, bo pączków są setki... |
Warzywnik natomiast prezentuje sie zdecydowanie mniej okazale. Truskawki są cudowne, ale cała reszta jakaś taka mniej udana niż w zeszłym roku. Nie mówiąc już o horrorze, którego smutnym bohaterem został bób. Pryskać czy zrezygnować? Poddałam się, bobu u w tym roku nie będzie.
|
Warzywnik dwa tygodnie temu |
|
Najlepiej rosną bratki i ogóreczniki |
|
No może jeszcze groszek cukrowy |
|
No dobra, sałaty też się udały... |
|
Sceny mrożące krew w żyłach |
|
To jest już koniec, nie ma już nic... |
Tłumacze sobie, że w zaszłym roku udał się bób, w tym roku truskawki. Nie można mieć wszystkiego.
Czerwiec jest takim dziwnym miesiącem, kiedy w ogrodzie trochę brakuje kolorów. Skończyła się plejada kolorów wiosennych kwiatów cebulowych, a te letnie dopiero się rozkręcają. Trochę tak, jakby cały ogród brał głęboki wdech. W każdym razie w moim ogrodzie tak to wygląda już trzeci rok z kolei. Czy u was też? Może to tylko kwestia doboru roślin.
|
Trawa kiepściutka, ale nie mam serca wylewać w nią hektolitrów wody |
|
Dobrze, że jest koniczyna. Jak tylko zakwitła pojawiły się pszczoły, ale jest ich bardzo mało. Już myślałam, że w tym roku w ogóle nas nie znajdą. |
|
Z cyklu 'zasłaniamy przekwitłe tulipany'. |
|
Gdzie się podziały różowe czosnki i dlaczego zostały tylko żółte, skoro akurat za tym kolorem nie przepadam. |
|
Po ostróżkach posianych wiosną ślad zaginął. Ratowałam się więc sadzonkami z ogrodu teściowej. |
|
"Skalniaczek" ma już dwa lata. Świetnie się miewa zarówno w czasie mrozów, jak i upałów. |
|
Cukinia w wersji ozdobnej. Na więcej chyba nie ma co liczyć. |
|
Ostatni rok trzykrotki - na jesień się pożegnamy. Jeśli ktoś ma dużo miejsca to polecam, ale w małym ogródku niezbyt się sprawdza. |
|
Żylistek ukryty w kąciku za budleją. W ogóle go nie widać, więc ma jesień chcę go przesadzić na miejsce trzykrotki. |
|
Czyżby karczochy? ;) |
|
Dodaj napis |
|
Tawułka bije rekordy w rozkręcaniu się. Czekam i czekam... |
|
Jeżówka w wersji bardzo najeżonej. |
|
Łany lawendy. Nie mogę się doczekać aż zakwitnie. |
Tak więc czekam z niecierpliwością, choć obawiam się że mogę nie zobaczyć, bo wszystko wskazuje na to, że moje roślinki zakwitną akurat jak będę na urlopie. Przynajmniej sąsiedzi będą mieli na co popatrzeć. I nie tylko oni...
|
Goście zawsze mile widziani. |
|
Tutaj musicie mi uwierzyć na słowo. Na zdjęciu jest jeż, który w piątek niespodziewanie pojawił się koło naszego ogródka. To chyba dobry znak. |
***
Poniedziałkowe post scriptum: o ironio; w nocy przyszła burza z ulewą i ogród znowu wygląda tak jak na zdjęciach, którymi zaczynał się ten post.
Masz rację, że czas jest dla wszystkich taki sam i to od nas zależy jak go wykorzystamy. Każdy robi to po swojemu:)))
OdpowiedzUsuń'Twoje fotki pokazują, co dla Ciebie jest ważne i piękne. Cudownie sfotografowałaś zmiany atmosferyczne, był i deszcz i słońce, wszystko co być musi i co sprawia że w przyrodzie jest pięknie i naturalnie, po prostu jest zachowana równowaga)))
Pozdrawiam Cie serdecznie i oczywiście zapraszam do siebie jak znajdziesz chwilkę.
Zaglądam, zaglądam... :) Pogoda tymczasem znowu zwariowała. Wczoraj prawie 30, a dziś temperatura spadła poniżej 20 stopni. Czasem słońce, czasem deszcz...
UsuńJeża widać :) Wszystko pięknie rośnie. Róże chyba mają dobry rok bo w mojej okolicy też wszędzie cudownie kwitną. A na taki tort to ślinka cieknie.
OdpowiedzUsuńFaktycznie jest coś na rzeczy z różami. Gdzie nie spojrzę kwitną cudownie.
UsuńMuszę przyznać , że kopytka z bobu mnie zafascynowały :)
OdpowiedzUsuńPolecam, są przepyszne i bardzo łatwe - ugotowany, zgnieciony bób, jajko i mąka.
UsuńAh, the wonderful your garden , Aga!
OdpowiedzUsuńBeautiful flowers! Kitten is everywhere with you! Lovely bouquet of wild flowers!
I've never seen a Canadian columbine so complete and burgundy.
You lupine is also very beautiful!
This strawberry cake, I'm sure is very tasty and fresh!
Intrigued me the dish - Tuna with caramelized shallots and rhubarb. Unexpected harmony of flavors. I have not tried rhubarb as a garnish to dishes or salads, but only in combination with strawberries or self, but sweets. In fact in our country it is not at all popular, just not sold and no longer grows. I wear from Germany when I walk. It is time to sow in the garden, of course if find seeds.
We at home eating tuna, raw with a lot of ginger, in rice vinegar or horseradish. Something like sushi, but without rice and nori.
The Canadian columbine is the little one. The burgundy I got from my collague Margaretka.
UsuńStrawberry cake with jelly is the best dessert I know. For the first time I combined it with almonds and mascarpone cream and it was even better tham ever. Rhubarb makes perfect combination with fish and meat. It's acid so I think would be also very good for chutneys. In Poland it's quite popular., often combined with strawberries. We add it to cakes and desserts or cook with water, sugar and strawberries to make a delicious summer drink.
Oh, summer drink imagine it ... No where to procure to prepare regularly. The entire amount rhubarb him immediately invest in something with strawberries. But at the first opportunity to try a drink and something fried. The idea of chutney like.Usually I add lime, and I think sour flavor of rhubarb will ideally suit.
UsuńOh, summer drink imagine it ... No where to procure to prepare regularly. The entire amount rhubarb him immediately invest in something with strawberries. But at the first opportunity to try a drink and something fried. The idea of chutney like.Usually I add lime, and I think sour flavor of rhubarb will ideally suit.
UsuńGood luck with tasting new flavours and new ingredients combinations. Cooking can be such a fun :)
UsuńTak kopytka intrygujące, poproszę przepis. ;))
OdpowiedzUsuńAguś, pięknie u Ciebie w ogródku. Zawsze jak tu zaglądam, czuję Twoją tak wielką miłość do każdej roślinki, kwiatka, źdźbła... nie dziwię się, że rośnie Ci wszystko cudnie.
Oglądam i oglądam i buzia mi się śmieje do tych kolorów rosnących u Ciebie. ;))
Ewcia, przepis na kopytka znajdziesz tutaj: http://www.kwestiasmaku.com/zielony_srodek/bob/kopytka_z_bobu/przepis.html. Z proporcjami różnie bywa, w zależności od tego jak młody i wilgotny jest bób.
UsuńTeraz jestem poza domem i tęskni mi się troszkę za ogródkiem. Ciekawe jak wygląda...
Ale masakra z tym bobem... U mnie (tfu, tfu) jakoś tak niedużo mszyc w tym roku i bób nawet udany. A w zeszłym roku kiepski był ;) Kwiatów u Ciebie co niemiara a jeden ładniejszy od drugiego. Ten orlik kanadyjski śliczny - jeśli zbierzesz nasiona, to robimy wymiankę ;) Róże w tym roku chyba wszędzie jak oszalałe będą kwitnąć. U mnie też pełno kwiatów już a pąków 3 razy tyle jeszcze :) I boską lawendę masz! Mam nadzieję, że moja z czasem też taka będzie.
OdpowiedzUsuńPewnie bób bym uratowała, gdyby dostał jakiś środek ochronny, ale nie znam się na tym i doszłam do wniosku, że dla tych 5 krzaczków nie będę ogródka podtruwać. Nasiona spróbuje zebrać, choć boję się, że pod moją nieobecność wiatr je porozsiewa po ogródku.
UsuńCo do lawendy to dużo zależy od odmiany. Ta ze zdjęcia jest ewidentnie większa niż inne, ale mam też w ogródku (pod różą pnącą) taką małą, co chyba więcej niż 10-15cm wysokości nie osiągnie. I faktycznie wszystko wskazuje, że mamy różany rok.
To na pewno inna odmiana lawendy od mojej. Ale ja jakiś czas temu sobie wymyśliłam, że chcę mieć... każdą :D Póki co są dwie, ale nie wiem czy ta najnowsza przezimuje. A jeśli chcesz się pozbyć trzykrotki, to ja ją chętnie adoptuję! :)
UsuńTo jak wreszcie uskutecznicie wyjazd do Krakowa, to wykopiemy. Chętnie ją oddam w Twoje dobre ręce, bo szkoda by tej trzykrotki było.
UsuńKopytka z bobu muszę w tym roku koniecznie zjeść, lada moment to nastąpi :) Czosnki wyglądają bajecznie! Moja jedyna sztuka zakwitła, lecz przy samej ziemi ( przesadzałam go w ostatnim momencie przed kwitnięciem).
OdpowiedzUsuńSama muszę chyba pójść na spacer i zrobić taki bukiet, bo przecudnej urody :)))
Bób kocham pod każdą postacią, a kopytka stały się obowiązkowym rytuałem początku lata. Ciekawe czy te czosnki się rozmnażają, bo bardzo chciałabym, żeby było ich więcej. Efekt jest cudny. U ciebie to chyba nie brak miejsc na letnie bukiety.Hmmm... Spacer w takich krajobrazach...
UsuńHi, Really great effort. Everyone must read this article. Thanks for sharing.
OdpowiedzUsuń