środa, 17 lutego 2016

Zielony luty

No więc podobno luty... Tak przynajmniej wynikałoby z kalendarza, ale kiedy zerkam do ogródka naprawdę nie jestem tego pewna, bo wiosna rozpanoszyła się na całego. Od roku nie było ani jednego miesiąca, w którym w moim ogródku coś by nie kwitło. Nawet w grudniu, styczniu i lutym.
W tym roku luty jest wyjątkowo zielony. Powychodziły już wszystkie kwiaty, których cebulek nie wykopałam w zeszłym roku, nawet te po ciemnej stronie zasłoniętej sąsiadującym z nami budynkiem. W zeszłym roku tak wyrośnięte tulipany miałam  dopiero w połowie marca.  Ale za to do tej pory nie pojawił się ani jeden przebiśnieg z tych, które sadziłam jesienią. Natomiast przebiśniegi sprzed dwóch lat chyba powoli zanikają, bo znalazłam tylko dwa.
 



Bratki kwitną od stycznia, a może nawet od grudnia


Tulipanowe poletko w lutym


Tulipany, których cebulki nie zostały w zeszłym roku wykopane


Szafirki rosną sobie od grudnia i żadne mrozy nie wyrządziły im krzywdy

Miniaturowe narcyzy, które w zeszłym roku zdobiły nasze mieszkanie. Kiedy zmarniały przesadziłam je do ogródka i jak widać mają się nieźle.

Miniaturowe irysy bródkowe.

Hiacynty wystrzeliły, ale coś im nie służy.

Późne tulipany

Cebulica dzwonkowa (scilla campanulata)

Narcyz Rip van Winkle

Olbrzymi czosnek

I maleńkie czosnki
Krokusy, pewnie te żółte, bo fioletowe zwykle pojawiają się później.


Jeden z lutowych dni był już tak ciepły, że zabrałam się za porządki. I jak szybko zaczęłam usuwać stare liście i resztki zeszłorocznych roślin, tak szybko dałam sobie spokój, bo znalazłam śpiące w nich biedronki. Więc teraz mam na rabatkach mieszankę starego i nowego.



Floksy
 
Odętka wirginijska


Nie pamiętam co to

Aster

I tu też nie mogę sobie przypomnieć

Szczypiorek

Zeszłoroczna rukola

Naparstnice

Orlik
Stokrotki są niezastąpione o tej porze roku


Po tym, jak  w zeszłym roku ktoś zniszczył część moich roślin zostawionych na zimę na klatce schodowej, postanowiłam ograniczyć ich ilość do niezbędnego minimum. Oleander sprezentowałam pani Zosi, mini-brzoskwinię zostawiłam na zimę na tarasie. Zostały tylko agapanty, oliwka, laur i dwie pelargonie od Margaretki, z którymi jakoś nie mogłam się rozstać. Pelargonie przeniosłam właśnie do domu i chciałabym spróbować zrobić sobie z nich sadzonki, ale biorąc pod uwagę ich obecny stan mam pewne wątpliwości czy to się uda.



Ktoś będzie bardzo nieszczęśliwy kiedy regaliki znowu zapełnią się rozsadą...


Przejrzałam sobie ostatnio moje posty z wiosennych miesięcy 2015 i 2014 i tak mi się wesoło zrobiło na widok tych wszystkich kolorów, że od razu poczułam przypływ pozytywnej energii. I halny dawał ostatnio w kość... i migreny... i znowu jestem przeziębiona (trzeci raz w ciągu trzech miesięcy)... ale nic to, bo najchętniej wzięłabym się od razu za pierwsze siewy, zwłaszcza, że dotarła do mnie przesyłka z uroczymi paczuszkami z Klubu Pożądanego Nasionka. Siałabym, siała... ale po starannej lekturze przestróg Magdy, że dzień jeszcze za krótki, staram się powstrzymywać i ograniczać do oglądania fotek.


Tegoroczna przesyłka z Klubu Pożądanego Nasionka


Zielono mi tej zimy, więc urodzinowe ciasto też było w tym roku zielone...





22 komentarze:

  1. Aga, to pierwsze "nie wiem co" - czy to może być pysznogłówka? A to drugie wygląda mi na mikołajka (czy ja Ci go dwałam? - za nic nie mogę sobie przypomnieć).
    Z pelargonii teraz nie rób sadzonek, musi dojść do siebie przy oknie. Jak się wzmocni i będzie mieć po 4 nowe, zielone listki, to wtedy można myśleć o robieniu sadzonek. Ale możesz i zeszłoroczną zostawić, zagęści się i będzie ładna.
    Jaki cudnie zielony torcik! To już tylko zielone życzenia pozostało Ci złożyć. Zielonego roku zatem! (A zieleń to ponoć kolor nadziei...:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy to pysznogłówka, bo sprawdzałam zdjęcia z poprzednich lat i jednak troszkę inaczej wyglądała. Co do mikołajka trudno powiedzieć. Miałam od ciebie i Maszki kilka roślinek co do których nie byłam pewna co to, więc kto wie... Pelargonie na razie zostawiam, żeby się trochę "podkurowały". Nie wiem czy nadają się do zostawienia, bo one już w zeszłym roku były chyba zeszłoroczne. Zobaczymy co z nich będzie...
      Za życzenia pięknie dziękuję. Do zielonego zobaczenia.

      Usuń
  2. Ach, leśny mech... uwielbiam to ciasto!
    Wiesz, jestem w szoku, że u Ciebie już takie wielkie tulipany, i inne zielone "noski" już takie duże. U mnie ciupeńkie przebiśniegi i ciupeńkie noski, ale to co zobaczyłam u Ciebie, toż to wiosna na całego!
    I nie rozumiem zachowania sąsiadów, jak można niszczyć cudzą własność!
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też je od niedawna uwielbiam, a długo nie mogłam uwierzyć, że ciasto ze szpinaku może w ogóle być jadalne.
      To co się dzieje w tym roku w moim ogródku zdecydowanie nie jest normalne. Mam nadzieję, że nie nastąpi jakaś katastrofa pogodowa i nic się tym przedwcześnie wyrośniętym tulipanom nie stanie.
      Co do do zeszłorocznych zniszczeń do dziś nie wiadomo czyja to była robota. Nie wnikam, bo i po co...

      Usuń
  3. Bardzo się cieszę, że już zieleń Ci w głowie szumi. U mnie tak było do wczoraj - śniegiem nam sypnęło ;) (ale dziś już prawie cały stopiony). Za porządki też się zabrałam, ale pierwsza śpiąca biedronka mnie powstrzymała - tak więc nastaw się, że u mnie dzicz pełną i bałagan zobaczysz :D No i wiosennych symptomów u Ciebie zdecydowanie więcej. U mnie roślinki więcej przyzwoitości mają ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No masz w tym swój niemały udział. Wyobraź sobie, że wyczytałam w jednym ze swoich wiosennych postów z 2015, że wtedy to też ty mnie zmobilizowałaś do obudzenia się z zimowego snu. To już powoli zaczyna być tradycją.
      Nie mogę się doczekać, aż zobaczę ta dzicz;)

      Usuń
    2. Mogę być takim zielonym budzikiem - niezła fucha ;)
      A z tą dziczą nie żartuję... Pamiętaj, że ja z całego ogrodu zapuszczonego ledwo 1/5 przysposobiłam dopiero. I jeszcze wokół domu ślady po wciąż trwającym remoncie straszą... Ale dasz radę ;) Przymkniesz oko tu i tam, uruchomisz wyobraźnię jak Ci opowiem o moich planach i będzie dobrze :D

      Usuń
  4. Od razu milej się robi oglądając takie zdjęcia. My w tym roku zaczynamy tworzyć nasz ogródek, jesienią zdążyłam wsadzić tylko cebulki przebiśniegów, ale mam nadzieję, że w przyszłym tak jak Ty będziemy wypatrywać roślinek :)Pozdrawiam i wszystkiego najlepszego z okazji urodzin:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tworzenie ogródka od początku to naprawdę ogromna frajda. Nie uwierzysz jak szybko zacznie żyć własnym życiem. Czeka cię pewnie sporo pracy, ale satysfakcja gwarantowana :)
      Dziękuję za życzenia i tez pozdrawiam.

      Usuń
  5. U mnie podobnie - nie było miesiąca, żeby coś niekwitło... Szybko to wszystko jakoś, coraz szybciej wręcz...
    Przebiśniegi już przekwitają, narcyze w pełni kwitnienia, jedynie tulipany wstrzymują się jeszcze, chociaż są już na wierzchu...
    Znam to ciasto. Zrobiłam jedyny raz i chyba ostatni. Zeby nie świadomość, że głównym składnikiem jest szpinak, pewnie byłoby częstszym gościem na naszym stole... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam wrażenie, że to się dzieje coraz wcześniej i coraz szybciej. U ciebie to pewnie jest zupełnie inna strefa klimatyczna i dużo cieplej niż u nas.
      Ja tam szpinak lubię coraz bardziej, a tort leśny mech tylko mnie ostatecznie w tym przekonaniu utwierdził.

      Usuń
  6. Tak, tak wiosna zbliża się wielkimi krokami:) U mnie też już roślinki wyglądają słoneczka,. Ani się obejrzymy i będziemy biesiadować do rana na tarasach i w ogrodach.Już nie mogę się doczekać:)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do wiary jak to szybko mija. A jeszcze niedawno wydawało się, że krótkie i ciemne dni nigdy się nie skończą... Serce rośnie :)

      Usuń
  7. Super u Ciebie, cieszę się ,że znalazłam bratnią duszę, z sianiem wstrzymaj się- wiem co piszę, to jeszcze luty, a po tym miesiącu można spodziewać się wszystkiego pozdrawiam ciepło Dusia - zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powstrzymuję się ile mogę :) W końcu to ciągle zima. Dziękuję za zaproszenie i równie ciepło pozdrawiam.

      Usuń
  8. Oj, fajnie pooglądać u Ciebie roślinki! Nie wiem co będzie z nimi potem (oby pogoda im sprzyjała), teraz to jednak mniemała frajda bo wszystko się wyrywa, żeby przy nich pogrzebać i się nacieszyć. Gdy zobaczyłam u mnie wszystkie te wystające czubki to wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi zaczęłam przegrzebki. I tak jak Ty szybciej się zabrałam z powrotem do domu, gdy zobaczyłam tabuny biedroneczek... szkoda ich na maxa... Tak więc na razie brzydko jest okropnie, ale trudno :)
    Torcik wygląda przeuroczo, bardzo jestem ciekawa smaku bo lubię szpinak.
    Jeszcze raz wszystkieeeeeego najlepszego! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już się trochę o nie martwiłam, bo w międzyczasie znowu spadł śnieg i znowu stopniał... I teraz to już naprawdę się wszystko rozszalało i wszędzie widać zielone łebki. A dziś u nas też paskudnie - deszcz ze śniegiem i dzikie wiatry. No ale w końcu to zima, więc nie ma co grymasić.
      W torciku szpinakowym w ogóle szpinaku nie czuć, wręcz przeciwnie - jest słodko, śmietankowo. Bardzo go polecam, bo nie uwierzysz dopóki nie spróbujesz.
      I jeszcze raz bardzo dziękuję :*

      Usuń
  9. Aga,our February also its green! How well it sounds! All plants are awakened and are stretched eager petals to the sun! I look forward to bloom.
    The cake is very cool! With spinat? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strange year, isn't it? Seasons got crazy and plants are completly disoriented. I really hope that the weather will not surprise us with winter's come back.
      The cake is with spinach and I have recently become its fan :)

      Usuń
    2. Now in our plums, apricots and almonds are already blooming. I hope not appear surprising cold and remain without fruit cake ... Spinach cake is one of the favorite home. Glad you try it!

      Usuń
  10. nice blog! love your pictures!

    x
    dahi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thank you for letting me know about your visit :)

      Usuń