Dziś pretekstem stały się moje imieniny. Co prawda nigdy nie obchodzę imienin, ale każdy powód jest dobry, aby coś pysznego upichcić. To jedno z moich ulubionych ciast, zwłaszcza zimową porą - taki trochę oszukany piernik, bo nie ma w nim miodu. Poniższe zdjęcia też są oszukane, bo to portret ciasta, które upiekłam na powitanie nowego roku - dzisiejsze było mniej fotogeniczne.
Przepis jest prosty, szybki i zawsze się udaje:
PIERNIK BEZ MIODU
2,5 szklanki mąki poznańskiej
3 jajka
0,5 kostki margaryny
3/4 szklanki cukru
3/4 szklanki mleka
0,5 słoiczka dżemu (a najlepiej powideł śliwkowych)
cukier waniliowy
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody
1 łyżeczka przyprawy do piernika
duża łyżka kakao
orzechy (włoskie i laskowe)
W wersji ekspresowej (według przepisu mojej mamy) wystarczy wszystkie składniki utrzeć/zmiksować i gotowe.
Ja dodaję sobie pracy i najpierw powolutku roztapiam margarynę (aby nie była zbyt ciepła). Następnie miksuję ją z cukrem (najchętniej brązowym, bo jest bardziej aromatyczny) i jajkami. Dodaję cukier waniliowy, kakao i przyprawę do piernika.
Jeśli mam trochę więcej czasu lub natchnienia, przyprawę przygotowuję sama, ubijając w moździerzu cynamon, kardamon, imbir, goździki, gałkę muszkatołową, kolendrę, pieprz i ziele angielskie - proporcje jak zwykle na oko.
Do utartej masy dodaję po trochu mąki i mleka. A na koniec dodaję powidła, proszek do pieczenia, sodę i orzechy.
Ciasto piekę w 180°C około 70 minut (może być trochę dłużej - sprawdzam środek patyczkiem do szaszłyków).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz