Wszyscy rozpisują się o tym, jak przed świętami czas zwalnia, wszystko się uspokaja i wycisza. Tymczasem u mnie wszystko stanęło na głowie - restrukturyzacja w pracy, niekończąca się seria niespodzianek, to co jeszcze wczoraj wydawało się niemożliwe, dziś staje się nową rzeczywistością.
Zmiany, zmiany, ciągłe zmiany... I jak tu nie zwariować? Gdyby to była inna pora roku, szukałabym ukojenia nerwów w ogródku, ale zima nie daje tu wielkiego pola do popisu. I tak niezamierzonym skutkiem ubocznym nadmiaru pracy i podwyższonego poziomu stresu stało się gwałtowne zintensyfikowanie działalności kuchennej.
Na pierwszy ogień poszły kruche ciasteczka według starego, wypróbowanego przepisu mojej mamy.
Kruche ciasto
2,5 szklanki mąki krupczatki
1 kostka margaryny/masła
4 żółtka
1 cukier waniliowy
3/4 szklanki cukru
2 łyżki gęstej śmietany
1 łyżeczka proszku do pieczenia
Wszystkie składniki lekko zagniatamy i tworzymy z ciasta kulę. Można dodać orzechy, kawałki czekolady, przyprawy korzenne, wiórki kokosowe. Co kto lubi. Ciasto schładzamy w lodówce lub zamrażamy. To samo ciasto jest podstawą mojej szarlotki.
Tym razem zrobiłam wersję z czekoladą i orzechami, która dodatkowo zyskała na urodzie dzięki uroczemu stemplowi.
Od kilku lat suszę (na grzejniku) owoce pigwowca, który rośnie w ogrodzie moich teściów. Ten pięknie kwitnący krzew rodzi małe, żółte, niezwykle aromatyczne "jabłuszka". Są bardzo kwaśne, bardzo twarde i mają bardzo dużo pestek. Trudno się je kroi, ale przy odrobinie wprawy, można uzyskać dekoracyjny i zdrowy dodatek do herbaty.
W tym roku owoców było niewiele, a ponieważ zostało mi jeszcze trochę suszonych z zeszłego roku, postanowiłam spróbować czegoś nowego i zrobić syrop do herbaty. Zasypałam drobno pokrojone owoce cukrem i odczekałam 3 dni, od czasu do czasu potrząsając słoikiem. Syrop okazał się strzałem w dziesiątkę. Część zalałam spirytusem z nadzieją, że wyjdzie z tego niezła nalewka, reszta powędrowała do lodówki. Był tak pyszny (idealne połączenie kwaskowatości pigwowca i słodyczy cukru) i cudownie pachnący, że po kilku dniach nic nie zostało. W przyszłym roku muszę skądś wykombinować więcej owoców i zrobić solidny zapas syropu na zimę.
Zachwycona efektami eksperymentów z pigwowcem, postanowiłam popróbować z pigwą, którą akurat znalazłam w supermarkecie (kraj pochodzenia Turcja). Wbrew pozorom, są to dwie różne rośliny, które znacznie różnią się rozmiarem, wyglądem i kolorem kwiatów, zapachem, kształtem i wielkością owoców, a przede wszystkim ich smakiem i zapachem. Mają jednak wiele podobnych właściwości. Nie nadają się do jedzenia na surowo, ale są świetne na przetwory i mają dużo witamin (kilkukrotnie więcej witaminy C niż cytryna). Pigwa jest jednak mniej aromatyczna, a na dodatek syrop z niej okazał się tak potwornie słodki, że całość przeznaczyłam na nalewkę. Według niektórych legend, to właśnie owocem pigwy Ewa skusiła Adama, ja jednak uległabym raczej kuszeniu pigwowcem.
Ponieważ jestem wielką miłośniczką herbaty z rozgrzewającymi dodatkami, zwłaszcza w zimie, od wielu tygodni chodził za mną syrop z imbiru. Przewertowałam internetowe zasoby, przestudiowałam całą masę przepisów i na ich podstawie zrobiłam własną, dość ostrą wersję.
200g imbiru
1 l wody
2 cytryny
6 łyżek miodu
Imbir drobno pokroiłam i zmiksowałam z jedną szklanką wody. Do powstałego kremu dodałam sok i skórkę startą z
cytryn oraz resztę wody. Całość gotowałam około 5 minut, a następnie
przecedziłam i odstawiłam do wystygnięcia. Aby nie zabić tego, co
najcenniejsze w miodzie dodałam go dopiero kiedy całość solidnie
wystygła. Dla mnie takie proporcje są dobre, ale podejrzewam, że większości osób spodoba sie wersja z mniejszą ilością imbiru, a większą miodu (lub cukru).
A tymczasem ogród powoli stroi się w zimowe klejnoty. Ciekawe, czy w tym roku spadnie choć trochę śniegu na święta...
"Według niektórych legend, to właśnie owocem pigwy Ewa skusiła Adama"-słodkie pampry od zarania dziejów:)):) Ogród jak cukrem obsypany, prześliczny! Nie tylko u Ciebie nie zwalnia - koniec roku to nerwowe ruchy na każdym froncie.
OdpowiedzUsuńSuper porównanie z tym cukrem, nie wpadłam na to :) Nigdy nie spotkałam się ze słowem "pampry"? Skojarzyło mi się z czymś pysznym, słodkim i z mąki :D
UsuńPamper to w naszej gwarze poznańskiej "pajac" - ale w połączeniu ze słodkim to taki ktoś dziecinny, kto uwielbia słodycze w każdej postaci. Czyli panowie:) Wieczni chłopcy z polikami wypchanymi słodyczami i buzią (wąsami) umazanymi w lukrze:)
UsuńJa też nie wiem o co chodzi z tym zwalnianiem, jak dla mnie co roku o tej porze wszystko przyspiesza.
OdpowiedzUsuńJesienią dostałam od siostry sporo owoców pigwowca, z części zrobiłam naleweczkę, z następnej syrop, a z resztą nie miałam pojęcia co zrobić. Szkoda, że nie pomyślałam o zasuszeniu :)
Ciasteczka z chęcią wypróbuję bo takie przepisy przekazane od babci czy mamy są zawsze najlepsze.
Tak sobie myślę, że może całe to pisanie o zwalnianiu, które obserwuję na wielu blogach to raczej takie życzeniowe jest :)
UsuńCiasteczka z tego przepisu zawsze się udają, tylko trzeba uważać, żeby ich nie spalić, bo szybko się pieką.
U mnie również nic nie zwolniło (choć taki miałam zamiar), a raczej wszystko nabrało wariackiego tempa...ciasteczka i inne przepisy rewelacyjne, a i ogród piękny !!! Dobrze, że choć na chwile można zwolnić, inaczej człowiek by zwariował:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i miłego spokojnego dnia życzę:)))
Uff, dożyłam do końca tygodnia. Dziękuje Agatko. Mam nadzieję, że przepisy się przydadzą.
UsuńBajecznie! Na zdjęciach, te smaki i zapachy, co je sobie wyobrażam... musze kupić stempel do ciastek, cuda wychodzą. A w pracy współczuje bardzo, uszka do góry:)
OdpowiedzUsuńEfekty stemplowania ciasteczek naprawdę mnie zadziwiły. Teraz marzy mi się taki stempelek z napisem "home made" albo "hand made". W pracy jakoś ten tydzień przeżyłam. teraz może być już tylko lepiej :)
UsuńWitam, ja co roku też robię syrop z pigwy - kroję, zasypuję cukrem w wielkich słojach i tak stoją pół roku, nawet do roku. Wtedy dopiero nabiera smaku, aromatu i koloru. Wyśmienity do herbaty i na chorobę, w tym roku wyszło mi 25 litrów pigwy, czyli z 10l będzie soku. Fajny ten przepis z imbiru, brakowało mi takowego, wypróbuję. Pozdrawiam, Marta
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia, że syrop może aż tak długo stać. Bardzo jestem ciekawa w jakich warunkach go przechowujesz, bo skoro takie wielkie słoje to pewnie nie w lodówce ;) Syrop imbirowy bardzo polecam, ale miodu powinno być w nim więcej niż w moim przepisie.
Usuńna chwilę obecną wszystko stoi na szafce kuchennej w zacienionym miejscu, w przyszłe lato go zleję, postoi pewnie jeszcze z rok w butelkach i dopiero będzie dobry. Na poczatku sok może pracować, tzn. będzie zachodził proces fermentacji, ważne jest by dodawać cukier jeśli za dużo pracuje, jednak po roku stania w butelce, przestaje pracować, zmienia kolor i smak i dopiero go używam.
UsuńWow, gdyby mi tak zaczął pracować pewnie pierwszą moja reakcją byłoby wyrzucenie go. Dobrze wiedzieć, dzięki :D
UsuńJa z moją mamą z potrzeby posiadania owoców pigwowca, całą jedną "ścianę" ogrodu mam zamiar obsadzić. Miałam kilka zdobycznych wsadzonych, ale coś je chyba zażarło od spodu :/ Jednak zwykła pigwa też będzie. Z tymże to rzeczywiście inny owoc i inne traktowanie. W zeszłym roku moja mama zrobiła dżemik - pyyyycha! Syrop z imbiru na pewno zrobię - dzięki za przepis. Fajny taki gotowiec to zupy dyniowej też ;)
OdpowiedzUsuńTe pigwowce są genialne i obłędnie kwitną. Ja bym strasznie chciała choć jeden krzew, ale w szkółce mi powiedzieli, że na takiej płytkiej warstwie ziemi jak u mnie nie będzie rósł. Chociaż jak się uprę to może spróbuję... Chyba się skuszę na zrobienie dżemiku z pigwy, bo kilka owoców mi zostało. Będzie w sam raz na jakieś zimowe śniadanie. A żeby imbirowy syrop użyć do zupy dyniowej... toż to genialny pomysł :)
UsuńKitchen and cooking some delicious things really compensate for the lack of garden activities :))
OdpowiedzUsuńPrepare interesting quince syrup - home most love them roasted in the oven or jelly.
Cookies you also sound delicious!
I'd tried ginger syrup
I really miss my garden activities, but you are right, cooking and baking helps. And now I am discovering some new flavours.
Usuń