Ze wszystkich stron słychać już informacje o porannych przymrozkach, a ja nie zdążyłam jeszcze pokazać wam mojego jesiennego ogródka. Co prawda przymrozki pojawiły się także w okolicach Krakowa, ale nasze osiedle szczęśliwie ominęły szerokim łukiem. Tymczasem ogród prezentuje się teraz bez porównania lepiej niż w lecie. Wszystko jakby nabrało życia i intensywnych kolorów. I wreszcie mam piękny, soczysty, zielony trawnik.
Wiele razy pisałam o tym, że kolory kwiatów często znacznie różnią się od tych, które producenci prezentują na opakowaniach. Biorąc pod uwagę jak często mi się to zdarza, mam wrażenie, że producentów roślin nie obowiązują tu żadne zasady. Klient - ogrodnik stoi na z góry przegranej pozycji, bo jak taki produkt reklamować, skoro o jego niezgodności z przedstawionym na opakowaniu dowiadujemy się wiele miesięcy później? Do kolekcji takich właśnie przypadków dołączam dalię, w której absolutnie się zakochałam w tym roku. Kupiłam ją w ostatniej chwili (tj. pod koniec maja) w markecie. Leżała sobie w wielkim pudle zmęczonych, przez nikogo nie chcianych, przecenionych karp i cebulek. No to pomyślałam, że przygarnę. Sprzedawana była pod nazwą dalie mix białe i opakowanie sugerowało taki właśnie kolor. Długo przyszło mi czekać na efekt, bo zaczęła kwitnąć dopiero w drugim tygodniu września. Kolor nie miał nic wspólnego z tym, czego się spodziewałam, ale nawet gdyby to było możliwe, nie skorzystałabym z prawa do reklamacji. Zobaczcie tylko to cudo i zmiany jakim podlega w miarę rozwijania się. Po internetowych poszukiwaniach mam pewne podejrzenia co do tego, jak się nazywa, ale nie jestem pewna, a może akurat ktoś z was wie.
Znajdź pięć różnic... |
Z drugiej niespodzianki nie jestem już tak bardzo zadowolona. Miała być urocza, dość prosta biała dalia, a urosło pstrokate kuriozum o wysokości prawie 130cm i kwiatach znacznie większych od mojej dłoni. Jest imponująca, ale w moim mini-ogródku nie prezentuje się dobrze. Jeśli ktoś marzy o zaopiekowaniu się taką właśnie dalią, dajcie znać. Bardzo chętnie oddam (prześlę) karpy w dobre ręce.
Gwiazda zeszłego roku, czyli Crazy love, troszkę przygasła. Wsadziłam karpy z zeszłego roku, kupiłam też nowe, ale tym razem kwiaty były dużo mniejsze.
Dalia Crazy love |
Za to od połowy lata obficie i nieprzerwanie kwitną mi dalie od Margaretki. Wiadomo, zaczarowane...
Dalia Franz Kafka |
Jest jeszcze dalia doniczkowa, która kupiłam na początku lata. Najpierw było już prawie po niej jak ją potłukły ulewne deszcze. Później ledwie przeżyła upały. Leczyłam nawoziłam, dbałam i... piękna jest.
Po doświadczeniach zeszłej jesieni postanowiłam zadbać o kwiaty, które kwitną trochę później i wsadziłam pięć kłączy astrów w różnych miejscach. Kwitną jak opętane, a efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Ciekawe jak będą dalej rosły bo według opisu na opakowaniu powinny osiągać 20-25 cm. I oczywiście kolor jest zupełnie inny niż sugerowano na opakowaniu...
Astry zwabiły do ogródka pszczoły, których jest na nich więcej niż przez cały sezon na wszystkich moich kwiatach razem wziętych. A tymczasem zastanawiam się po jakich owadach zostały gniazda, które znalazłam pewnego dnia po kolejnych remontach na balkonie sąsiada.
W jesiennym ogrodzie nie może zabraknąć wrzosów. Miałam ich niewiele, stały się więc idealnym kandydatem na wypełnienie miejsca w skrzyni opustoszałej po anemonach, które kiepsko zniosły upały i musiały zmienić miejscówkę. Z kolei w skrzyni, w której nie udał się groszek pachnący rozrosła się facelia i właśnie zaczyna kwitnąć.
Zdecydowanie nie mam talentu do kwiatów "parapetowych". Pelargonie nie chcą współpracować i trochę żal mi jak na nie patrzę. Właściwie cały sezon tak wyglądają. Za to nikandra, fuksje i tytoń ozdobny mają teraz swoje pięć minut. Ale one są od Margaretki, więc wiadomo...
Nikandra |
A na koniec rzut oka na warzywnik. Niewiele w nim zostało, ale i tak cieszy oko. Zwłaszcza dynia i peperoncino.
Dynia Marina di Chioggia |
Peperoncino z nasionek przywiezionych z Sycylii troszkę się ociąga z dojrzewaniem. Zimno mu u mnie. |
Polska wersja kaparów, czyli owoce nasturcji. |
Miejski słonecznik :) |
Powoli myślę o ogródku na wiosnę. Wiosenne cebulowe już wsadziłam. Dzięki powiększeniu rabaty będzie ich teraz znacznie więcej, więc nie mogę się doczekać. Ale póki co koniec z ogrodowymi pracami. Przeniosłam się do kuchni i teraz na topie są grzyby, nalewki, powidła i szarlotka. Pyszna ta jesień.
Dalie to jakieś ufo kompletne chyba. Jeśli nie znajdzie Ci się nikt chętny "pod ręką" na te karpy, to ja je przygarnę. Marzy mi się na przyszły rok "zagon" dalii jak u Kasi, więc biorę wszystko :D
OdpowiedzUsuńAstry przepiękne u Ciebie. Ja mam tylko jakieś niedobitki marcinków. Muszę je w lepsze miejsce przeprowadzić. Poza tym jesienna odsłona Twojego ogrodu jest przepiękna. I ta dynia! U mnie ostatecznie się dwie związały, ale bardzo późno. Urosły do rozmiarów małej piłki i przyszedł przymrozek :/
No to Anatol (bo Margaretka odkryła, że tak się nazywa) jedzie do ciebie, jak tylko go wykopię i trochę osuszę. Już go widzę na wielkiej rabacie. Od teraz naprawdę będę myśleć o tej dalii jako o facecie :P Wysoki, niebanalny typ...
UsuńU nas zapowiadają przymrozki w niedzielę, a ja się łudzę, że i tym razem jakoś nas ominą. I tak walczę ze sobą, czy ścinać i cieszyć się już tylko bukietem, czy jednak przeczekać...
Z Anatolem (no i ślubnym) przyjedź na Gardenię :) Chyba, że nie masz gdzie go przechować (Anatola oczywiście a nie ślubnego), to ślij. Moja piwnica jeszcze chyba go zmieści i nawet swoją prywatną skrzyneczkę dostanie ;)
UsuńAguś, wiesz, że ta druga pomyłka daliowa, jest taka sama jak u mnie?? Też miała być biała. Znalazłam nazwę przypadkowo, to dalia Anatol, ale mnie się ona akurat bardzo podoba. Śliczna dynia, dała radę! Ja będę mieć w tym roku niebieskiej około 10 szt., lepiej niż w tamtym roku, już się oblizuję:-)
OdpowiedzUsuńWiesz, Aga, wstyd mnie ogarnia na myśl, jak marne te siewki wiozłam Ci w kwietniu... Więc ja wiem, czyja to zasługa, że ona takie ładne! I nie przekonasz mnie, że jest inaczej.
Pamiętasz, co mówiła Maszka? O przymrozkach i daliach...?
A to niezły motyw. Mnie w sumie Anatol też się podoba (albo raczej powinnam powiedzieć, że robi na mnie wrażenie), ale jednak w tym otoczeniu to on wychodzi na dziwaka. No nie pasuje i nic na to nie poradzę :( Pojedzie do Ani, to może mu lepiej będzie. Dyńkę za radą bZuzi ścięłam. Podobno ta akurat jest pyszna, ale u mnie chyba zostanie już jako dekoracja w kuchni, bo śliczna jest, ale jednak mała.
UsuńFaktycznie coś o daliach i przymrozkach było... ale dokładnie nie pamiętam... A u ciebie pewnie jeszcze trochę cieplej niż tu.
Myślałam, że to tylko mnie się ciągle zdarzają takie pomyłki zakupowe. Już byłam pewna, że to spisek przeciwko mojej skromnej osobie. Dalie rzeczywiście śliczne, chociaż białe uwielbiam. Dalie u mnie dopiero co zaczynały się rozkręcać, jednak dzisiejszy przymrozek zakończył ich żywot. Część nawet nie wiem jakie miała kwiaty, bo w ogóle nie zdążyła zakwitnąć. Dyńkę radzę już zwinąć, bo i tak chyba więcej nie urośnie, a przymrozek może ją chwycić :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, ciągle się zdarzają. Jak tu coś planować, jak kolory ciągle wychodzą inne niż miały być? U mnie też połowa dalii w ogóle nie zdążyła się otworzyć. Straszna szkoda, bo przecież tyle się na nie czeka.
UsuńA co do dyńki, jak napisałaś tak zrobiłam - ścięłam. Mała jest, więc nada się chyba tylko na dekorację. Ale radość i tak wielka :)
W ubiegłym roku miałam owoców tej odmiany bodajże 5szt ogromniastych i wiele niedorośniętych. W tym roku natomiast mam jedną maleńką (jak Twoja) dyńkę. Pewnie te susze im nie służyły!
UsuńSwoją drogą to mogę Cię poratować białą dalią z pięknymi dużymi kwiatami. Dostałam parę karp w ubiegłym roku od starszej pani. Jak znajdę zdjęcia to Ci podeślę na maila, obczaisz i zdecydujesz :)
No cóż mieliśmy piękne róże, to na dyniach i daliach trzeba będzie odpuścić. Białe dalie poproszę, bo już nie wierzę, że uda mi się je gdziekolwiek kupić.
UsuńMnie też się zdarzyły takie pomyłki zakupowe. Na przykład sadzonka porzeczki białej... Kupiłam w Lidlu, dopiero jak owoce zaczęły dojrzewać, okazało się, że to jest czerwona...
OdpowiedzUsuńMam podobny problem z daliami, jeżeli chodzi o wielkość. Z wymiany kwiatowej w mieście, przyniosłam do domu karpy jakichś starych odmian . Wyrosły mi z tego potężne krzaczory! Kwiaty w kolorach: bordo, czerwień i biel. Kwiatostany nie są zbyt imponujące wielkością. Bordowe i białe spróbuję przesadzić w inne miejsce, resztę będę musiała niestety komuś oddać, albo wyrzucić, bo na moim ogrodzie nie ma na to miejsca... Tym bardziej, że planuję jeszcze powiększyć rabatki, bo plantacja kukurydzy ozdobnej jest w planach...hihi! ;) Co zaś się tyczy uprawy dalii, to powinnaś po pierwszym przymrozku (!), je wykopać. Ja tego nie robię, bo u mnie klimat łagodniejszy, pierwsze przymrozki dopiero w grudniu się pokażą.
Skala tych roślinnych pomyłek szczerze mnie zadziwia. Nie bardzo o nas dbają roślinni producenci. Przy małym ogródku krzaczory giganty to naprawdę kłopot, bo psuja efekt i proporcje, choć żal się pozbywać kiedy takie piękne.
UsuńTaki łagodny klimat dla ogrodnika to skarb, więc nic tylko sadzić dalie :)
U mnie tej nocy przymrozki zrobiły swoje, ale udało mi się jeszcze w obiektywie aparatu uchwycić piękny jesienny ogród:) Twój, a szczególnie dalie są przepiękne, aż miło popatrzeć:) Chyba muszę swój ogród o nie uzupełnić, bo niestety nie mam tych pięknych kwiatów:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę twój ogród, bo dawno go nie pokazywałaś. Dalie to naprawdę skarb, każda inna i co jedna to piękniejsza. W tym roku troszkę mamy pecha z tymi przymrozkami, ale np. w zeszłym roku kwitły bardzo długo i obficie.
UsuńNapiszę Ci szczerze, że dalie to są jedne z tych kwiatów przeze mnie nie lubianych..Popatrzyłam na Twoje zdjęcia i stwierdziłam, że na wiosnę je posadze i przełamie moją niechęć bo wyglądają naprawdę czarująco..
OdpowiedzUsuńPróbuj, bo naprawdę warto. Jesień jest z nimi dużo bardziej kolorowa.
UsuńTe pomyłki są denerwujące, zwłaszcza gdy ma się już jakieś rośliny w ogrodzie i nie chce się ich dublować. Dlatego coraz mniej kupuję i staram się kupować rośliny z kwiatami. Nie wszystko się tak da niestety. A w Twoim ogrodzie wcale jeszcze nie widać jesieni :)
OdpowiedzUsuńNajlepiej jest rośliny dostawać od zaprzyjaźnionych ogrodników, ale czasami trudno się nie skusić na kupienie czegoś, co wyjątkowo nam się spodoba.
UsuńPrzez chwile powiało u mnie wręcz zima, ale dziś rano znowu jest pięknie, słonecznie i ciepło
Teraz przez ciebie marzę o tych papryczkach! Gdzie można je zdobyć?
OdpowiedzUsuńHmmm, papryczki kupiłam w zupełnie przypadkowym sklepie, gdzieś przy drodze na Sycylii... Ale zostało mi jeszcze trochę nasionek, które mam zamiar wykorzystać w przyszłym roku. Chętnie się podzielę, wiec jeśli masz ochotę, to podeślij mi na maila aga.felice@gmail.com adres pod który chciałabyś je dostać..
UsuńNie chcę cię fatygować, najwyżej zimą wyskoczę na sycylię :P
UsuńSzkoda, że się spóźniłam, bo mnie To Pstrokate całkiem się podoba. ;))
OdpowiedzUsuńTwój ogród rozwija się i pięknieje w oczach, ciekawe jak rozkwitnie w przyszłym roku!
Moc uścisków najserdeczniejszych dla Ciebie!
Ewunia, mam ochotę uściskać cie wirtualnie. Tak się cieszę, że jesteś z powrotem, choć już wiem z twojego posta, że może nie na długo. Pstrokaty Anatol już znalazł nowy dom, ale może w przyszłym roku znowu trafi mi się jakaś niespodzianka, to się będę dzielić :) Póki co ogród niespodziewanie zasypany śniegiem. Mam nadzieje, że bylinki to przetrwają.
UsuńA ściskaj, ściskaj, bo ja dłużna nie zostanę. :)))
UsuńChciałabym częściej, ale tak krucho u mnie teraz z czasem.
Piękne kadry...:):):)
OdpowiedzUsuńA z pelargoniami...to może kwestia odmiany, a nie ''ręki'' do nich ;)
Astry są cudowne i usilnie szukam im miejsca w moim ogrodzie.
Nikandra...taka subtelna
A gniazdo...stawiam na osy :(
Bardzo ci dziękuję :) Ale piękne (cudownie piękne!) kadry to u ciebie są... Z tymi pelargoniami to może przyczyną jest to, że po kupieniu ich pod koniec marca jeszcze się męczyły i przysychały w oryginalnych doniczkach rozsadowych zanim dostały właściwe miejsce. Astry polecam gorąco, bo bardzo ubarwiają jesień.
Usuń