niedziela, 10 sierpnia 2014

Garden selfie

Ostatnio coraz częściej dochodzę do wniosku, że zrobiłam się trochę staromodna i nie nadążam za rozwojem technologii, ani za trendami współczesnego świata. No bo na przykład takie 'selfie'. Wszyscy wszędzie uwieczniają smartfonami swoje buźki, a mnie jakoś z tym nie po drodze, bo fotogeniczna to ja nie jestem. A jednak po przejrzeniu swoich zdjęć doszłam do wniosku, że chyba jednak jakiś rodzaj 'selfie' sobie uskuteczniam.

Teraz się zastanawiam po czym poznać, że bakłażan jest już dojrzały.








Rozbawiła mnie ta powtarzalność zdjęć z ogródkowymi plonami,  więc na własną potrzebę nazwałam je sobie 'garden selfie'.

Pisałam, że uzbierało mi się mnóstwo zdjęć i w międzyczasie mnóstwo postów powstawało w mojej głowie, ale czas okazał się nieubłaganie niewystarczający, żeby je faktycznie napisać. Nauczona moją porażką w opowiedzeniu Wam tego wszystkiego co miałam zamiar opowiedzieć po wyprawie na Sycylię (teraz sobie obiecuję, że jak jesienią będzie zimno, smutno i deszczowo to zacznę wreszcie o Sycylii pisać), tym razem nie będę już czekać na lepszy moment. Więc będzie dziś trochę bez ładu i składu, bo bardzo chciałabym się z Wami podzielić całym bogactwem mojego lipcowo-sierpniowego ogródka.

Bakłażany to jak dla mnie hit tego roku. Tych w skrzynce przybywa. W warzywniku natomiast na trzy sadzonki pojawił się na razie tylko jeden. 
 















Patrząc na zatrzęsienie owoców na pomidorkach koktajlowych zastanawiam się, czy ich ogłowienie nie było mimo wszystko dobrym pomysłem. Chyba jednak owoców jest więcej niż na tych w skrzynkach, które pozostały nietknięte.







Wiecie już, że uwielbiam hortensje, a najbardziej podobają mi się te niebieskie. Moje trzy hortensje były różowe, ale ja się bardzo uparłam, żeby jakoś ten niebieski uzyskać i uparcie dokarmiałam dwie z nich specjalnym nawozem. Może nie był to jeszcze niebieski doskonały, ale jak na początek wystarczył. Na przestrzeni kilku miesięcy przebarwianie wyglądało tak:





A oto dwie pozostałe u szczytu swoich możliwości:




Fuksje lubię tak samo jak hortensje, ale niestety nie mogę się pochwalić sukcesami w ich hodowli. Ciągle u mnie chorują i marnieją. Przez chwilę bywa lepiej, a potem znowu coś je dopada. 

Fuksje z marketu w czasach kiedy jeszcze jakoś się trzymały.

Fuksja od Margaretki. Na szczęscie jest zdrowa. Może uda mi się zrobić sadzonki na przyszły rok.


Spodobał mi się kolor tej pelargonii, no to co miałam zrobić?


Trochę tych nieudanych historii ogrodowych jest w tym roku.



Oliwkę niechcący zasuszyłam. Musiałam jej obciąć większość gałązek bo były nie do odratowania - aż wstyd pokazywać jak wygląda. Letnie deszcze przywróciły ją do życia i wszystko wskazuje na to, że się pozbiera.

Powojniki w tym roku zupełnie mi się nie udały. Miały kilka pięknych kwiatów, ale w ogóle się nie zagęściły i nie stworzyły takiej zielonej ściany, jak w zeszłym roku. Może to z powodu bluszczu i funkii, które z nimi posadziłam.

Groszki też mizerniutkie. Większość nawet nie wzeszła.
Oleander zakwitł, ale słabiej niż w zeszłym roku.
Floksów w ogóle nie przybyło w porównaniu z zeszłym rokiem.



Przy niewielkiej ilości floksów, kosmosy ratują honor na rabatce





Wyhodowany z nasion żeniszek meksykański też nie prezentuje się zachwycająco.



Anemony chyba pozostaną ze mną na dłużej. Kwitną bez przerwy już drugi miesiąc, a ja zakochałam się w nich na zabój.













Dalie są dla mnie jeszcze nowością. Na razie zakwitły te posadzone z karp, kupionych wiosną w hipermarkecie, ale z tego co widzę dalie, które uprawiałam z nasion też zaczynają zawiązywać pączki.

Kiedyś modna była fryzura nazywana mokra Włoszką. Wyglądała mniej więcej tak.

To cudo nazywa się 'crazy love' nie bez powodu. Od razu zdobyła moje serce.



Miniaturka do małego ogródka

A na koniec jeszcze garść letnich kwiatów.



Penstemon po przycięciu kwitł w lipcu jeszcze raz, choć dużo skromniej.

Tytoń od Margaretki uprzyjemnia wieczory na tarasie. Nie ma zapachowej konkurencji, bo maciejka mi się w tym roku nie udała, mimo, że wysiewałam ją cztery razy w kilku różnych miejscach.


Nasturcja miała być jedną z roślin jadalnych w mojej kolekcji, ale póki co jej smak mnie nie zachwyca.


Rzadko mam okazję zobaczyć te kwiaty, bo zazwyczaj są zwinięte. Najpiękniej wyglądają koło 7 rano.


Monarda/pysznogłówka - po prostu musiałam ją mieć.

W zeszłym roku lewkonie kwitły do grudnia. Jak będzie w tym roku?

Czy pojawienie się astrów oznacza, że to już jesień?


Odmiana jeżówki, która zakwitła trochę później.

Heliotrop - na dziesięć roślin kwitnie tylko jeden i to tak sobie.

Z serii "wykopane z ogródka teściowej"

Obok fuksji i hortensji frezje to moje ukochane kwiaty.

Wysadzone z doniczek zeszłej jesieni, ketmie wreszcie zakwitły.


A to jeszcze nie wszystko, więc ciąg dalszy nastąpi...

18 komentarzy:

  1. Faktycznie, ogród Twój obrodził zarówno w warzywa jak i piękne kwiaty:))) Aż miło popatrzeć. Ja też kocham ogród, mam i warzywa i kwiaty i tak jak u Ciebie część z nich jest piękna, część marnieje, no ale cóż takie uroki ogrodnictwa...:))) Niemniej jednak warto bo nic nie daje takiej radości jak poranny spacer po ogrodzie.
    Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, chyba na tym to polega. Natura rządzi się własnymi prawami. te same roślinki jednego roku zachwycają, żeby rok później się zbuntować. I cały w tym urok.

      Usuń
  2. Pięknie, pięknie...
    Zastanawiam się czy używasz kalendarza biodynamicznego ?
    Zainspirowałam się Twoim ogródkiem i też robię chociaż na dworze,
    ale i tak nie za duży.
    Słyszałam o tym selfi, to ja selfowa kotowa :-)))
    To chyba chodzi o hobby ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podczytuję sobie kalendarz biodynamiczny, ale stosowanie się do niego jest dla mnie mało wykonalne. Wszystko co robię w ogródku zależy raczej od tego, w który weekend jestem w domu i czy akurat pada czy nie. Małe ogródki maja swój urok. Przynajmniej da się je ogarnąć :) Własna odmiana selfie dla każdego, to jest coś.

      Usuń
  3. You have a lovely garden! If you need to say what I like, you should list all your plants! I really fell in love with the white "shaggy" Dahlia! It's incredible! I love the fragrance and colors of echinacea.
    Is incredibly refreshing to stand in the garden, take a walk and feel the flowers, touch them and to enjoy their colors!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thanks Bety! This white dahlia is one of the flowers I bought as dahlia mix. I am curious how the others are going to look like. Echinacea is one of the most resistent flowers and I love it too. My garden it too little for a walk :) but still very relaxing.

      Usuń
  4. Nie widzę żądnych porażek. Wszystko wygląda zdrowo i pięknie. Już pisałam ,że jestem pod wrażeniem ile różnorodności można zmieścić na zapewne niewielkim obszarze. Ja też przez wiele lat eksperymentowałam i sadziłam dużo ,żeby potem dokonać selekcji i zostawiać tylko to co czuje się u mnie dobrze.Przegrałam walkę o hortensje , chociaż po kilku latach znowu naszła mnie myśl ,żeby spróbować. W tym roku udało mi się też nie dać skusić na fuksje , które również bardzo lubię. Po prostu nie jest im u mnie dobrze i po jakimś czasie nie zdobią a straszą. Co do wyjazdu do Kasi to napiszę na maila.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Porażek nie widać, bo fotografuję tylko to, co się udało :) Właśnie dziś wyrzuciłam trzy fuksje, bo nie było już dla nich szans. Ciągle nie mam na nie sposobu. Może to kwestia znalezienia odpowiedniej odmiany, której po prostu się u mnie spodoba. A może te hipermarketowe są takie kiepskie. W ogóle niezbyt mi się udają kwiaty w doniczkach, a w mieszkaniu to już w ogóle...
      Na maila już odpisałam, Dzięki.

      Usuń
  5. muszę to samo uczynić z hortensją :)
    twoje wersja selfie bardzo mi się podoba :)
    zazdroszczę takiego ogródka. super wpis i czekam na kolejne zdjęcia :)
    pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hortensje to chyba trzeba jak najwcześniej zacząć dokarmiać tym nawozem na "niebieskawienie". Ja się ociągałam więc wyszło niebiesko, różowo i fioletowo jednocześnie, co w sumie też było urocze. Zdjęcia będą nieuniknienie :)

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Na razie założyłam sobie, że będzie w nim wszystkiego po trochu.

      Usuń
  7. Łał!!! Ależ ja lubię do Ciebie zaglądać i pooglądać :)
    Bakłażany są po prostu piękne, do swoich chodzę co dziennie po parę razy i zachwycam się ich wyglądem, że też natura coś tak cudnego stworzyła :)
    Mogła bym (ale tego nie zrobię), podesłać Ci parę fot moich tegorocznych niewypałów - było by co pooglądać. Przy tych moich, Twoje to cuda natury :)))
    Jestem jeszcze ciekawa co to za cudo na ostatnim zdjęciu?
    No i jeszcze poproszę o adresik na bzuzia@tlen.pl , co prawda groszki jeszcze dojrzewają ale wolę być przygotowana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z bakłażanami mam podobnie, codziennie ich doglądam, dotykam i nie mogę się nadziwić, że one naprawdę u mnie rosną. A to cudo na ostatnim zdjęciu to ketmia syryjska (hibiscus syriacus). Miał być niebieski, ale zakwitł mi na biało. Więc kupiłam drugi, tym razem kwitnący. W zeszłym roku długo zdobiły taras, ale późnym latem przesadziłam je do gruntu i tak sobie rosną. Adresik już wysłany. Moje groszki pożal się Boże.

      Usuń
  8. ojej, przepiękne masz te kwiaty, podobają mi się zwłaszcza fioletowe powojniki! w wolnej chwili zapraszam również do mnie
    http://domprzywiosennej5.blogspot.com/

    Pozdrawiam kochana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za wizytę. Bardzo mi miło, że Ci się podoba. Pozdrawiam.

      Usuń
  9. Garden selfie - ha ha ha. Też takich mam najwięcej :D

    OdpowiedzUsuń