Kwiecień plecień... Można by pomyśleć, że stare dobre powiedzonko o kwietniowych przeplatankach jest już trochę passé, banalne i nie na czasie. Jednak patrząc na to co się wyprawia za oknem, trudno nie pochylić czoła nad trafnością spostrzeżeń uwiecznionych w tym okruszku mądrości ludowej. Ba, to nawet nie jest trochę zimy, trochę lata, lecz symfoniczny koncert czterech pór roku.
Nie ma co, trzeba pogodzić się z tym, że choć już w kwietniu słonko grzeje, nieraz pole śnieg
zawieje i jakoś zwalczyć senność, która nadal daje się we znaki i przypomina o (moim zdaniem bezsensownym) rytuale zmian czasu. Czy wam wejście w nowy rytm też zajmuje tyle czasu?
|
Najwyższy czas coś zaplanować na nowy sezon |
|
Jakie siewy, jakie rozsady? Dajcie się wyspać. |
Tak się dziwnie składa, że wczesną wiosną parapety ogrodniczek (niezależnie od tego czy mieszkają one w małym mieszkanku, czy w ogromnym domu) zawsze okazują się za małe. Jest to zjawisko występujące sezonowo, aczkolwiek powszechnie. W naszym mieszkaniu szerokość parapetów jest wybitnie niedostosowana do moich rozsadowych potrzeb. Stale borykałam się więc z dylematem: wykorzystać do tego celu grzejnik i marznąć, czy też nie robić rozsady.
|
Albo one, albo my |
Rezygnacja z rozsady nie wchodziła w grę, więc przez chwilkę próbowałam znaleźć kompromis w postaci przekładania roślin na czas podgrzewania pokoju. Ale oczywiście to nie jest rozwiązanie. Większość siewek stała więc na podłodze przy oknach w salonie ale i tam miejsce szybko się skończyło. Przed świętami odwiedziła mnie Margaretka, która jest czarodziejką jeśli chodzi o rozmnażanie roślin. Dostałam od niej tak dużo siewek i sadzonek, że sytuacja zupełnie wymknęła się spod kontroli :) I tu na wysokości zadania stanął jedyny mężczyzna w tym domu. Luby skonstruował mi regaliki, które znacznie zwiększyły rozsadowe możliwości. Ku mojemu zaskoczeniu ta nietypowa dekoracja okien spotkała się ze sporym entuzjazmem sąsiadów. I Luny oczywiście.
Niezastąpione sąsiadki jak zawsze mocno wspierają moje ogródkowe działania. Pani Ula wyposażyła mnie w porządną kolekcję bratków i tak mi się spodobały, że zaraz uzupełniłam je kolejnymi. Jeszcze w zeszłym roku miałam pewne opory przed dekorowaniem tarasu bratkami (kojarzyły mi się z cmentarzem), ale w tym roku wszystkie moje wątpliwości zniknęły. Bo jak można odmawiać sobie tej wczesnowiosennej feerii barw. Zakochałam się zwłaszcza w tych miniaturowych.
|
Deszcze niespokojne nieźle załatwiły nam szyby |
Podpędzane cebulkowe na Wielkanoc weszły w okres świetności. No może z wyjątkiem hiacyntów, które tuż przed świętami trzeba było pożegnać.
|
Moje nowe cebulkowe odkrycie. Kupiłam je jako miniaturowe żonkile. Długo szukałam nazwy i wydaje mi się, że to narcyz Bridal Crown. Pachnie obłędnie. |
Pomimo kwietniowego szaleństwa żywiołów w ogródku całkiem sporo już się dzieje. Co prawda nie sprawdziła się kolejna ludowa mądrość - Grzmot w kwietniu dobra nowina, już szron roślin nie
pościna - i po burzy był jeszcze przymrozek. Jednak poza tulipanami i żonkilami, które jakby stanęły w miejscu, na większości roślin zdaje się to nie robić większego wrażenia .
|
Jeden jedyny tulipan, który dzielnie nabiera kształtów. Co ciekawe jest to cebulka, której chyba nie wykopałam w zeszłym roku, bo wyrosła w miejscu, gdzie miało już tulipanów nie być. |
|
Bardzo długo czekałam na miniaturowe iryski. Zakwitły miesiąc później niż w zeszłym roku, ale za to jest nich dwa razy więcej. |
|
Czosnkowa rabatka |
|
A to były dwie cebulki wsadzone do ziemi "na zmarnowanie". Nie wyglądały na takie, z których cokolwiek miałoby wyrosnąć. |
|
Kto zgadnie co to za cudo? |
|
Anemon, który wsadziłam do gruntu jesienią 2013. W zeszłym roku wyrosło kilka listków i wydawało się, że nic z tego nie będzie. Właśnie kwitnie po raz pierwszy. Cierpliwość okazuje się najważniejszą cnotą ogrodnika. |
|
Fiołki sztuk pięć. Wszędzie czytam, że rozrastają się jak szalone, a u mnie nie chcą. Podejrzewam, że tu też potrzeba będzie cierpliwości. |
|
Melisa, która przezimowała w gruncie. |
|
Monarda pysznogłówka |
|
Barwinek |
|
Funkie/Hosty |
|
Lubczyk |
|
Bardzo się cieszę (przynajmniej na razie), że rosną u mnie pokrzywy. |
|
To powinien być migdałek |
|
Mini forsycja |
|
Niezapominajki |
Nawet nie zauważyłam jaki długi ten post się już zrobił. No cóż, trochę się tych kwiatków nazbierało. I chyba nie tylko kwiatków. Czy to możliwe, żeby na mini-brzoskwini pojawiły się już zalążki owoców? Właściwie to pojawiły się jakieś 2-3 tygodnie temu, zanim wyniosłam ją na zewnątrz. To by się dobrze komponowało z kolejnym porzekadłem: Mokre dni kwietnia zazwyczaj wróżą, że w lecie będzie owoców
dużo.
Tymczasem zapowiada się piękna pogoda na najbliższy weekend. Życzę Wam więc dużo słońca i coraz więcej kolorów w ogrodach.
Jak Twój ogród już pięknie obudził się do życia! Aż nie mogę uwierzyć, że tyle się dzieje! U mnie jeszcze starszne śpiochy.
OdpowiedzUsuńA czy możesz zdjąc pokrywę od rozsadek? Bo ja niestety nie, chyba, ze umieszczę je w miejscu niedostępnym dla kota. Objadł mi wszystkie listki pachnącego groszku! Paskuda!
Ściskam wiosennie
Dziś pokazało się wreszcie słonko, więc pewnie wszystko jeszcze bardziej się w ogródku rozochoci. Kot na razie za rozsadki się nie zabiera. Ona ogólnie nie garnie się do podgryzania roślin w domu. Wyjątkiem są... róże. Jak tylko jakieś się pojawią od razu obgryza liście.
UsuńAguś, zacznę od tego, że nie zapomniałam o przesyłce do Ciebie, ale standardowo życie (czyli Młody) pokrzyżowało mi plany. Jutro będę na poczcie, więc listonosz pewnie Cię odwiedzi w poniedziałek (wybacz).
OdpowiedzUsuńA teraz do konkretów: Konstrukcja Lubego świetna! I rzeczywiście macie mikro wąskie parapety. U mnie niby sporo szersze, ale miejsca i tak nie wystarcza :D Ja z bratków lubię tylko te miniaturowe i jestem w tym roku nimi zachwycona (kupiłam do ozdobienia święconki). Twoje mini iryski przepiękne! Moje zwykłe jakoś nie zabierają się do kwitnienia w ogóle... Anemon przepiękny. Moje siedzą w ziemi i nawet liści nie pokazały. Chyba, że coś je zeżarło...? Z fiołkami mam to samo - marzą mi się całe łany, a ledwo kilka sztuk w tym samym miejscu co roku mam. No i Twoje hosty! Po moich słuch zaginął ;) Nie wiem czy w ogóle się pokażą. Generalnie po Twoich zdjęciach widać, jakby jednak więcej wiosny u Ciebie już było. U nas od wielu już dni dzień w dzień przymrozek nad ranem. Świat wygląda pięknie, ale jako ogrodniczkę trafia mnie już szlag! Ile można?! Ściskam :)
Tak się właśnie zastanawiałam, czy listonosz zgubił, czy ja coś poknociłam w adresie swoim własnym :) A Młodego to mi naprawdę żal. Przechlapane...
UsuńZwykłe irysy kwitną dużo później, więc jeszcze maja czas. Te mini jakieś takie wyjątkowo wczesne. W zeszłym roku były pierwszymi kwiatami, które u mnie zakwitły. Hosty jeszcze maja czas, na pewno się pokażą, jak się trochę ociepli? A kiedy sadziłaś anemony? I w skrzynkach/doniczkach, czy w gruncie. W gruncie zajmuje im to więcej czasu. I jak widzisz mój dopiero na drugi rok się pozbierał. W zeszłym roku jakieś pojedyncze listki się pokazały późną wiosna. Cierpliwości :)
A od dziś słoneczko. Może w weekend jakiś tulipan zechce się wreszcie pokazać.
U mnie w Wielką Sobotę zakwitły pierwsze botaniczne tulipany (sadzone przedostatniej jesieni). Anemony mam z ostatniej jesieni no i w gruncie, tak więc czekam cierpliwie. Ale jak zobaczyłam Twojego to też bym już chciała :D To samo z irysami, zwłaszcza że listki to one już przed zimą mi wypuściły... I u mnie np. lubczyk ciągle nosa nie wystawił jeszcze ;) Ale chyba w tych dniach wszystko ruszy jak słoneczko zaświeci? :) Jestem już w dołkach startowych na niedzielę, a jutrzejszy dzień w pracy będzie torturą :/
UsuńTeż mi kiedyś irysy wypuściły listki przed zimą. I głupia je wtedy wykopałam, przesadziłam do doniczki i trzymałam na klatce schodowej. Nic z nich potem nie było. Też mam trochę tych "normalnych" i one na razie maja formę takich nitkowatych listków. Pięknych, dużych irysów jeszcze mi się nigdy nie udało wyhodować.
UsuńW piątek słonko zaświeciło i wszystko ruszyło, a na noc przyszedł mróz i pościnał mi bratki. Zupełnie nie wiadomo czego się spodziewać.
Aguś, a pożyczysz mi swojego męża choć na 1 dzień??? Niech mój się zawstydzi, bo już od jesieni mówi, że mi półki zrobi i oczywiście nie zrobił...
OdpowiedzUsuńA Ty jeszcze przy dwóch oknach masz miejsce na półki:-)))
Iryskami mnie zaraziłaś. Pięknie wyglądają. W ubiegłym roku je widziałam, ale nie przykuły mojej uwagi na dłużej. Jak je zobaczyłam na własne oczy, to teraz żałuję. Będę szukać w jesieni.
Jak on sam się się da pożyczyć to pożyczę ;) Ale ty tam na swojego nie narzekaj, bo daje radę na waszym "ranczu".
UsuńJak nie znajdziesz irysków, to wykopiemy trochę cebulek u mnie. Do jesienie pewnie jeszcze trochę ich przybędzie.
Duo si dzieje w Twoim ogródeczku. Imponująca plama irysków. Powinnaś postarać się o inne odmiany bo chyba im wyjątkowo dobrze u Ciebie skoro tak się namnożyły. Pomysł z okiennym regalikiem wart naśladownictwa. Koniecznie muszę jakiegoś stolarza dorwać . Ja tę piękną pogodę spędzam w łożku niestety i mnie trafia . Jedyna pociecha z ptaszków , które co rusz przysiadują na sośnie i świergolą radośnie. Jutro wstaję choćby na czworakach. Buziaki
OdpowiedzUsuńPopatrz, te iryski zakwitły u mnie 2 tygodnie później niż u ciebie, ale faktycznie chyba czuja się tu dobrze. Duże irysy jak na razie nigdy jeszcze mi się nie udały, ale będę próbować, bo to jeden z moich ulubionych kwiatów. Podobnie jak frezje, których też dopiero się uczę.
UsuńMam nadzieję, że u ciebie już lepiej. Przy poprzednim okresie pięknej pogody siedziałam tak chora w domu i dostawałam cholery, więc wyobrażam sobie, że cie nosi. Zwłaszcza, że tyle do zrobienie w ogródku. Trzymam kciuki za szybkie wyzdrowienie.
Iryski obłędne! Kolejne do listy chciejstwa :)
OdpowiedzUsuńNarcyzy mam podobne tyle, że moje nazywają się Sir Winston Churchil i rzeczywiście pachną obłędnie!
Sama się z siebie śmieję odkąd dbam o pokrzywy, jak to człowiekowi się zmienia ;)
Twój mąż jak widać stanął na wysokości zadania - Dooobry Mąż! :)))
No to będę kopać cebulki i słać iryski do ciebie, jak tylko przyjdzie na to czas. Czyli pewnie w czerwcu albo lipcu. A ten narcyzowy Churchill to faktycznie podobny do Bridal Crown. Chyba trzeba by zobaczyć na żywo, bo na zdjęciach w internecie to się wydają niemal identyczne. Pokrzywa czyni cuda. Odpowiedni z niej specyfik ruszył mojego zamiokulkasa, który przez 5 lat nie puścił ani jednego liścia mimo prób nawożenia specjalnymi do niego preparatami. I już go miałam wyrzucić, ale po pokrzywie puścił 5 liści na raz.
UsuńDobry mąż do zadań specjalnych :D Trzeba coś nowego wymyślić ;)
Witaj! Muszę przyznać, że pomysł z regalikami rewelacyjny. Pokażę mojemu K., może na przyszły rok też coś wykombinuje bo przyznam się szczerze że miejsca na młode siewki zdecydowanie jest za mało :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Regaliki gorąco polecam. Miejsca na siewki pewnie i tak zawsze będzie za mało, ale to rozwiązanie jednak sporo zmienia. Pozdrawiam również.
Usuń