niedziela, 26 kwietnia 2015

Migdałek, tulipany i chwasty, czyli wiosna w pełni

Dziś popołudniu spadł deszcz. O rety, napisałam "popołudniu", choć właściwie było już koło osiemnastej. Wreszcie doczekaliśmy takich dni, kiedy o tej porze do nocy jest ciągle jeszcze daleko. Na dodatek znowu zrobiło się cieplutko, momentami wręcz upalnie. Wczoraj nawet udało mi się oparzyć sobie nos i policzki. Deszcz po kilku dniach takiej pogody jest prawdziwym darem niebios. Sucho już było okrutnie, więc konewkowe pielgrzymki między kuchnią i ogródkiem odbywałam ostatnio niemal codziennie. A jest co podlewać. Momentami sama nie mogę uwierzyć widząc efekty swojej pracy. 

To pierwszy rok, kiedy ogródek nie jest już chaotycznym zbiorem roślin, które wpadły mi w oko i zostały posadzone tam, gdzie akurat było miejsce. Część roślin poprzesadzałam, z niektórych zrezygnowałam. Przestudiowałam drogę słońca i ilość światła w poszczególnych częściach ogródka (litera L, z jednej strony wschód, z drugiej południe i niestety przysłaniający nas budynek) odkrywając, że najjaśniej jest niekoniecznie tam, gdzie myślałam. Nauczyłam się, które roślinki nie poradzą sobie w cieniu, więc nie ma co na siłę próbować i które lubią kwaśną glebę, więc dobrze im we własnym towarzystwie. I przyszedł taki moment, że więcej w ogródku wypoczywam niż pracuję, choć wcale nie jestem pewna, czy mnie to cieszy, bo ręce aż się rwą do tego, żeby coś jeszcze zrobić. Ale choćby nie wiem co, miejsca więcej nie będzie. Cieszę się więc wybuchającą zielenią oraz wiosennymi kolorami i zastanawiam gdzie się zmieszczą moje rozsady i to wszystko co jeszcze mam zamiar wysadzić po zimnych ogrodnikach.

Największą radością jest ostatnio migdałek trójklapowy. Można by go fotografować bez końca i z każdej strony. Malutki i skromniutki w porównaniu z tymi, które widuję w niektórych ogrodach, ale mój :)












Po wielu tygodniach oczekiwań wreszcie zakwitły tulipany, choć jeszcze nie wszystkie.



Zeszłorocznym rózowym tulipanom przesadzenie nie wyszło na zdrowie. Sadziłam dwa rzędy, zostało to, co widać.

Czy od takich wybryków natury zaczyna się tworzenie nowych odmian?

W przypadku fioletowych przeprowadzka skończyła się dużo lepiej


Nie ma to jak holenderskie tulipany

Tulipany Banja Luka


Tulipany papuzie, choć niewątpliwie interesujące, to jednak nie moja bajka.




Iglaczki też zareagowały na gwałtowne ocieplenie i stroją się w nowe pędy. 






Azalie i mini rododendron nieśmiało wyciągają pączki do słońca, ale póki co kolorów nie widać. Za to towarzyszka przemrożonej skrzynkowej azalii stroi się na całego. Dopiero dzisiaj udało mi się znaleźć jej nazwę, to modrzewnica pospolita. Świetna roślinka, całkowicie mrozoodporna i zimozielona (a raczej zimosrebrna).




 
Modrzewnica pospolita


Mini rododendron ma jeszcze czas, na razie ta rabatka pomalowana jest na żółto i na niebiesko

Anemon na dziś




Dwa tygodnie temu obsiałam warzywnik i widać już pierwsze efekty. Pokazała się dymka, groszek cukrowy i  mieszanka listków na sałatki. Widać też szczypiorek i rzodkiewkę sadzone jeszcze w marcu. Natkę nadal mam z pietruszki wysianej dwa lata temu, bób z rozsady, a truskawki i poziomki rozsadzałam jesienią. 





A to takie kuriozum. W zeszłym roku na tarasie stała doniczka z truskawką. Jeden z młodych pędów puścił korzenie miedzy płytkami, ku mojemu zaskoczeniu przetrwał tak zimę i rośnie. Podlewam więc w ramach eksperymentu i czekam co z tego wyniknie.

Poziomki rozsadzone dwa tygodnie temu z jednego krzaczka. Te, które rozsadzałam jesienią do warzywnika jeszcze nie kwitną.


  
To pewnie trochę niepoważne, ale jakoś tak mam sentyment do chwastów. Pewnie dlatego, że w mieście generalnie jest ich mało, a jak już się pojawiają na trawnikach, to są masakrowane środkami chemicznymi. Ale jak tu się pozbyć takiego słonecznego mniszka. Wiem, że on chwastem jest okrutnym, korzeń mu rośnie głęboko i rozsiewa się błyskawicznie, ale przecież to samo słońce. Jeszcze większy sentyment mam do niepozornej rzeżuchy łąkowej. W okolicy domu mojej babci całe łąki były nią porośnięte i te delikatne kwiaty falujące wśród traw to jedno z najpiękniejszych wspomnień z mojego dzieciństwa. Bardzo dawno jej nie widziałam, więc tak mi się jakoś ciepło na sercu zrobiło, kiedy znalazłam w moim ogródku zaplataną siewkę. Skąd ona się tu wzięła?


Taki niby chwaścik, bo siewki pojawiają się w najmniej spodziewanych miejscach, w zasadzie wszędzie

Taka mi się łączka kwietna robi. Trawnika od linijki nie będzie. 

Rzeżucha łąkowa w malinowym chruśniaku ;)


23 komentarze:

  1. Wiesz, pierwszy raz widzę z takiej perspektywy Wasz ogródek i muszę powiedzieć, że jest całkiem spory! Możesz sobie poszaleć! :)) To cudownie. ;)
    Migdałek jest bardzo ładny, ma rozłozysty pokrój i będzie juz za parę lat dużo gęściejszy, ale teraz i tak bardzo mi się podoba.
    Holenderskie tulipany są boskie, to jak piwonie w kwietniu!!! W ogóle dużo masz tych odmian, ho, ho! :))
    No i dzieje się coraz więcej w tym Twoim królestwie. :) I wiesz, to dobrze, ze w tym roku będziesz mogła zalegnąć na lezaczku i podziwiać. :) Bo robotę, jak będziesz chciała (a na pewno będziesz chciała) zawsze sobie jakąś znajdziesz. ;))
    Buziaczki serdeczne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby odliczyć taras to może będzie z 40-50 metrów kwadratowych ogródka. Mało, żeby zmieścić wszystko, co bym chciała, ale wystarcza na naukę podstaw ogrodnictwa i realizowanie pasji. Migdałek to prawdziwy cud natury. Szkoda tylko, że tak króciutko kwitnie. Dziś już 1/3 płatków opadła. Fajne porównanie z tymi piwoniami. Coś w tym faktycznie jest. A piwonie też przywlokłam. Stoi sobie teraz sadzonka w doniczce i czeka aż wymyślę jak stworzyć miejsce tam, gdzie go nie ma.
      Zaczęłam już obmyślać odpowiedzi na pytania. Może uda się przed majowym weekendem.

      Usuń
    2. To całkiem sporo! :)) Możesz rozwijać pasję. :) A z migdałkiem, rzeczywiście zdecydowanie za krótko kwitnie. ;)
      Czekam w takim razie.

      Usuń
  2. Tulipany dostały jakiegoś mega przyspieszenia w przeciągu jednego ciepłego dnia. Rano były jeszcze dalekie od kwitnienia a wieczorem w pełni rozkwitu. Zal ,że niedługo przekwitną. Rzezuszkę pewnie Ci babcia zasiała. Też wielkim sentymentem darzę rzezuchowe łąki , tylko gdzie je teraz spotkac?Aga, nie chwasty tylko rosliny dziko rosnące. Jak można na mniszka mówić chwast , skoro najpyszniejszy miodek z niego powstaje :-).Szczególna pochwała za trawniczek Ci sie nalezy. Mam podobnie .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, jakieś tulipanowe turbo doładowanie nastąpiło przez weekend. Ale długo kazały na siebie w tym roku czekać. Ja ciągle mam całą gromadkę, która jeszcze się nie wybarwiła i nie otworzyła, więc czekam na dalszy ciąg tego kolorowego show.
      Co do rzeżuszki, przeszła mi przez głowę myśl, że babcia maczała w tym palce. Fakt, że w ogóle takie słowo jak chwasty nie powinno istnieć. Skoro rosną, to jakaś tam mądrość natury w tym jest. Tęsknie za widokiem takich łąk. I tak mi się smutno zrobiło jak w niedziele wracałam akurat z Jury i gdzieś tam chyba niedaleko twoich okolic łąki wypalali. Barbarzyńcy.

      Usuń
  3. Masz rację, że wczorajszy deszczyk to zbawienie dla naszych ogródkowych roślinek...i nie tylko ogródkowych:) Pięknie u Ciebie się robi, wiosennie kolorowo i przyjemnie. Mój migdałek też już kwitnie i choć mam go już osiem lat to z roku na rok coraz bardziej mnie zadziwia. Jest piękny po prostu !!! I jak tu nie kochać wiosny?
    Pozdrawiam Cię ciepło i radośnie, wiosennie i przyjemnie:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po deszczu od razu siewek w warzywniku przybyło i wszystko jakieś takie raźniejsze. 8-letni migdałek musi być zjawiskowy. Koniecznie pokaż go kiedyś na blogu. Wiosna pełna gębą :D Równie wiosennie odwzajemniam pozdrowienia.

      Usuń
  4. Aguś, u mnie okolica tonie w mniszku, przyjedź na dniach, a usiądziesz sobie na trawce i będziesz te słoneczka podziwiać i podziwiać, i podziwiać... Najbardziej sielskie widoki w roku u mnie się zaczynają.
    Może ten wczorajszy deszczyk uratuje wszystkie moje wysiewy, bo już się bałam, że czeka mnie powtórka z wysiewania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Twoich okolicach o tej porze roku musi być nieziemsko. Tyyyyyyyle zieleni. Dziękuję za zaproszenie. Na pewno moja pierwsza wizyta u ciebie nie była ostatnią :) choć teraz pewnie nieprędko się wybiorę. Szykują się 2 wesela, rocznica ślubu, urodziny Lubego... Słowem będzie się działo.
      Gosiu, a co to za roślinka od ciebie tak dziwnie i intensywnie pachnie? Sporo takich siewek było, pięknie rosną, ale nie mam pojęcia co to jest. Mają takie listki 5-6 palczaste. I jest jeszcze coś dla mnie tajemniczego, z czarnymi kropeczkami na liściach.

      Usuń
  5. Ooo, szykuje Ci sie bardzo ntensywny czas.
    Dziwnie i mocno pachnie? Hmm, żebym to ja wiedziała:-))) Może to złocień krzewiasty: https://www.google.pl/search?q=z%C5%82ocienie+krzewiaste&hl=pl&rlz=1I7SUNC_pl&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ei=aSo_VfnnDIGuUuDXg8AF&ved=0CAgQ_AUoAg&biw=1212&bih=715#imgrc=51VkVz31STH2xM%253A%3B-FmCPvkYam7oEM%3Bhttp%253A%252F%252Fcdn13.ogrod.smcloud.net%252Ft%252Fuser_photos%252Fthumbnails%252F115252_zlocien-krzewiasty_1024x768_crop_rozmiar-niestandardowy.jpg%3Bhttp%253A%252F%252Frosliny.urzadzamy.pl%252Fbaza-roslin%252Fbyliny%252Fzlocien-krzewiasty-srebrzen-krzewiasty%252C5_1037%252F%3B1024%3B768.
    A kwiat z czarnymi kropeczkami to nikandra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, złocień to raczej nie jest, a siewek było naprawdę dużo (ponad 10). Chyba po prostu wyślę ci zdjęcie. O nikandrze nigdy wcześniej nie słyszałam, ale to co znalazłam na necie wygląda przepięknie.

      Usuń
    2. Jeśli nie złocień, to może cleome? Tych mogło być ok. 10 sadzonek. I ona ma taki specyficzny zapach.
      Nikandrę widziałaś u mnie, podobała Ci się, miałam ją na warzywniaku, ale roślinki były małe, bo nasiona bardzo późno wysiałam.

      Usuń
  6. A co Luby mówi na tę truskawkę na tarasie? Za głowę się nie złapał, że z uprawami w takie szczeliny wchodzisz? :D Migdałek za kilka lat będzie powalał na kolana. A wiesz, że ja w tym roku dopiero odkryłam, że mam go też u siebie?! Jak się przeprowadziliśmy, to był to wielki i zapuszczony krzaczor. Wyrżnęliśmy do pnia, bo strasznie zacieniał spory teren. Oczywiście jakieś wiechcie przy ziemi odbiły i... jak zakwitł to mnie powaliło! Jutro pokażę go u siebie :) No i ja też czekam na mojego mini rododendrona - ostatnio kupiłam na promocji w LM. To taki test, zanim coś większego u siebie wsadzę :D
    Aha! No a mniszek to przecież samo dobro! Ja na tyle się do niego przekonałam, że jeśli nie wchodzi mi na rabaty, to pozwalam mu spokojnie żyć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie dopóki mu nie pokazałam, nawet jej nie zauważył :) A z tego co piszesz o migdałku wnioskuję, że kwitnie na młodych pędach, czyli może trzeba go obcinać. Fajnie tak odkrywać niespodzianki w starym ogrodzie. Zupełnie jakbyś była bohaterka "tajemniczego ogrodu". Fajne te małe rododendronki są, przynajmniej nie trzeba mieć 5 metrów kwadratowych na olbrzyma. A co do mniszka, już się nastawiłam na eksperyment syropowy, a tu zaczęło lać. Ale coś na pewno wykombinuję. I chyba tez przyjme takie podejście jak Twoje, bo bardzo mi się te żółte plamki na trawie podobają.

      Usuń
    2. Migdałek owszem - na zeszłorocznych pędach kwitnie (jak doczytałam). Przycina się go zaraz po kwitnieniu, wtedy kolejnego roku jeszcze bardziej da czadu :) Rododenronka mamy tego samego i powiem Ci, że już mam apetyt na więcej. Fajnie się wkomponował w moje wrzosowisko :) A co do mniszka, to u mnie trawnik na tyle zdziczały, że mniszek już mu na pewno nie zaszkodzi :D Jeśli pogoda jutro dopisze, to i ja się szykuję na eksperyment z syropkiem, bo miodek jeszcze mam.

      Usuń
  7. Mi tam chwasty aż tak nie przeszkadzają, każde kwiatki na trawniku są ozdobą :)
    Co do perzu w warzywniku to rwę włosy z głowy bo mój K. miał zadanie wczesną wiosną perz zlikwidować , ale niestety było to zadanie niewykonalne....perz jest niezniszczalny :)

    Migdałek mnie zachwycił. Rozważałam jego zakup i póki co odłożyłam na później , ale gdy tak patrzę na Twoje zdjęcie to ...chyba jednak się skuszę ;)
    A tulipany papuzie wyglądają zawadiacko :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi generalnie chwasty nie przeszkadzają, choć przy moim rozmiarze trawnika jest jednak ryzyko, że jak się mlecze rozrosną, to dla trawy już miejsca nie będzie.
      Nad migdałkiem się nie zastanawiaj tylko sadź śmiało. Mało co robi aż takie wrażenie. A "papużki" zmieniają kolor i robią się coraz ciekawsze.

      Usuń
  8. It is exciting to see one every day of the plants that have planted ... indescribably beautiful colors and aromas that float in the air! I love your garden!
    My greetings for the work they do and your great garden!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My neighbour told me that he counts colours in my garden and at the moment he arrived to 13. Lucky 13 :) It is so amazing that the plants are changing almost every day, all the time. Thanks Bety for enjoying it together with me.

      Usuń
  9. Migdałek jest przeuroczy i idealnie by pasował do mojej kolorystyki, chyba muszę przemyśleć i wpasować takie cudo u siebie. Ciekawa jestem tylko jak długo kwitnie?
    Tulipany papuzie to też i nie moja bajka, kupiłam dwa lata temu i jestem nimi rozczarowana. Natomiast te fioletowe (ja je nazywam różowymi ;) są śliczne i fajnie zobaczyć, że pełne w podobnej kolorystyce wyglądają też fajnie.
    Rabatki wzniesione powoli się zapełniają... będzie co oglądać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, migdałek to zdecydowanie kolorki dla ciebie. Nierozwinięte pączki zdobiły go u mnie przez ponad 2 tygodnie, Jak już rozkwitnął, to płatki dość szybko opadły, ale jest wart tego, żeby znaleźć dla niego miejsce w ogrodzie. Tulipany papuzie są... hmm... niesamowite, ale za bardzo udziwnione. Teraz mi się zamarzyły botaniczne. A fioletowe... no cóż, naprawdę są fioletowe, ale obwódki płatków wpadają w różowy. Zdjęcie trochę zakłamuje kolory.

      Usuń
  10. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń