W zeszłym sezonie przygodę ogródkową zaczynałam dopiero w maju. Wiele roślin kupiłam w doniczkach, gotowych do wysadzenia. Jedynie część warzywnika była efektem wysiewu nasion prosto do gruntu. W tym roku po raz pierwszy próbuję wczesnych siewów.
Na początek trzeba było przejrzeć nasiona pieczołowicie gromadzone od jesieni. Większość z nich nie nadaje się jeszcze do siewu, ale udało mi się znaleźć trochę takich, dla których początek marca to najwyższy czas (przynajmniej tak wynika z informacji na opakowaniu).
Z zazdrością czytam posty blogerek, które mają do dyspozycji szklarnie, inspekty itp. W miejskich warunkach trzeba mocno pohamować swoją fantazję i mierzyć zamiary na siły. A właściwie na ograniczoną ilość miejsca.
Nie mam specjalnego miejsca, gdzie bezkarnie mogłabym nabałaganić ziemią. Świetną odpowiedzią na tą drobną niedogodność okazała się specjalna mata, która kiedyś przypadkowo wpadła mi w ręce w czasie zakupów. Można spiąć jej rogi, więc nic się z niej nie zsypuje.
Na pierwszy ogień poszły baby leaves, czyli mieszanka różnego rodzaju sałat, kapust i innych roślinek, które szybko rosną i po kilku tygodniach ich listki nadają się do spożycia. Choć nie przypuszczałam, że dzieje się to aż tak szybko.
Baby leaves po 2 dniach |
Baby leaves po 4 dniach |
Ze względu na ograniczona ilość miejsca (i doniczek) miałam pewien problem z wyborem innych kandydatów na wczesny siew. Ostatecznie do mini szklarenki powędrowały nasiona roślin, z którymi nigdy wcześniej nie miałam do czynienia: kobea pnąca, dalia zmienna, szałwia trójbarwna, żeniszek meksykański i heliotrop. Ze względu na potrzeby kulinarne posiałam tez kolendrę, szałwię lekarską i rukolę.
Do tych pierwszych wiosennych prób wykorzystałam doniczki z... krowich placków. Ciekawy wynalazek - nie dość, że w 100% się rozkładają, to przy okazji można liczyć na dawkę nawozu. Jeśli ktoś jest zainteresowany tutaj można o nich poczytać. Sama jestem ciekawa jaki będzie efekt.
Tymczasem w ogródku same dobre wiadomości. Cebulowe gwiazdy rosną jak na drożdżach. Największe wrażenie robią tulipany.
W trawie pojawiły się wreszcie krokusy.
I tylko przebiśniegi z nieznanego mi powodu ciągle wyglądają dokładnie tak samo jak tydzień temu.
A na koniec jeszcze jeden zwiastun wiosny, który znalazłam w zeszły czwartek.
Też brakuje mi bardzo miejsca na wczesne wysiewy. Trochę adoptowałam salon :-) . Masz pasję dziewczyno i fajnie. Jak zaczęłam czytać Twoje ostatnie posty , to tak mnie wciągnęło ,że zaczęłam od samego początku i przeczytałam wszystko. Bardzo mi się podoba . Jest wszystko co lubię. Pozdrawiam Cię i miziam Twojego kotka.
OdpowiedzUsuńDziekuje Maszko, teraz to się naprawdę rumienię :) Odwzajemniam mizianie kotków.
OdpowiedzUsuń