Zupełnym przypadkiem znalazłam się we wrześniu na ogromnej wystawie ogrodniczej w Hamburgu. Dopiero później, już po powrocie do Polski, wyczytałam, że to jedna z ważniejszych tego typu imprez w Europie.
Siedzieliśmy sobie z moim lubym u jego siostry, która od wielu lat mieszka w Hamburgu i zastanawialiśmy się co tu robić w ponury, pochmurny, jesienny dzień. I jakoś tak wyszło, że znaleźliśmy się na wystawie na wyspie Wilhelmsburg. Nie udało mi się całej wystawy zobaczyć i nie mam z niej zbyt wielu zdjęć, bo pogoda była wyjątkowo paskudna, a luby wraz z siostrzeńcem szybko się zniechęcili (no bo kwiatki to takie babskie zajęcie).
Najbardziej w pamięci utkwiły mi portki (których zdjęcie niniejszym dedykuję Maszce), rośliny owadożerne, kompozycje z rojników i rozchodników oraz morze dalii.
|
Ogrodnictwo jest w modzie |
Niemcy w ogóle są niesamowici jeśli chodzi o kwiaty i ogrodnictwo. W niektórych miejscach (w szczególności w Bawarii) budynki i ulice wręcz toną w kwiatach. Często mieliśmy okazję się nimi zachwycać w czasie naszej trzytygodniowej wyprawy objazdowej po tym pięknym kraju. Żałuję, że nie pomyślałam o tym, żeby staranniej te cuda uwiecznić, ale kilka z nich na szczęście się zachowało.
|
Nie mogę przeżałować, że żaden z panów nie zabrał się z nami w dalszą podróż |
|
Nawet w ulewie wyglądało to bajkowo |
|
W niektórych miasteczkach nie ma ani jednego domu bez kwiatów |
|
Dlaczego w naszych miastach nikt tego nie robi? |
|
Sympatyczne zwierzątko domowe. Chętnie bym przygarnęła. |
|
Odpoczynek pod największymi różanecznikami świata |
|
Czy ktoś jeszcze uważa, że ma ładny trawnik? |
Rzeczywiście portki zabawne. A rośnie w nich roślinka , którą bardzo lubię i sadzę ją do moich kamiennych beczek .Ciągle nie pamiętam jak ona sie nazywa. Mogłabyś mi te dalie też dedykować :-). Bajecznie wręcz. To prawda ,co piszesz o zieleni w Niemczech. Nie wiem czy miałaś okazję być na niemieckiej wsi. To dopiero frajda. Nasze miasta na Podkarpaciu były swego czasu dość zadbane jeśli chodzi o roślinność ale teraz jakby gorzej. Kryzys chyba.
OdpowiedzUsuńCo ja bym dala, żeby mieć miejsce na takie morze dalii, jak na tych zdjęciach. W czasie włóczęgi po Niemczech odwiedzaliśmy głownie miasta i miasteczka, ale o wieś też udało nam się zahaczyć. I tam właśnie zetknęłam się z różanecznikami gigantami. Ale tam jednak mają nieco przyjaźniejszy roślinkom klimat, zwłaszcza na zachodzie i południu kraju. Momentami miałam wrażenie, że jestem na południu Europy, a nie u naszego sąsiada. Ciekawe to, co piszesz o podkarpackich miastach...
UsuńWystawa - niesamowita! Wiele z tych roślinek bym przygarnęła ;)
OdpowiedzUsuńMarzą mi się takie przyścienne drzewka owocowe, tylko nie wiem jak się za nie zabrać. Wyglądają bajecznie...
Mnie też kuszą takie drzewka owocowe. Jak kiedyś znajdę w mojej okolicy coś owocowego, co można posadzić w pojemniku i w taki sposób poprowadzić to poeksperymentuję, ale na razie jeszcze nie mam odwagi.
UsuńSolidnie napisane. Pozdrawiam i liczę na więcej ciekawych artykułów.
OdpowiedzUsuń