Przez wszystkie zimne, ciemne, a jednocześnie niezwykle pracowite miesiące roku narastała we mnie paląca potrzeba zażycia odrobiny relaksu. Już starożytni Rzymianie nauczyli nas, że salus per aquam to jest to, czego zmęczone ciało i skołatane nerwy potrzebują najbardziej - jakiś rodzaj SPA wydawał się więc najlepszym pomysłem.
Mój ukochany postanowił w tym roku zadbać o mnie z okazji Dnia Kobiet i weekend spędziliśmy w cudownej krainie, która łączy majestatyczne krajobrazy Tatr z niezliczonymi możliwościami relaksu. W rejonie słowackich Tatr Wysokich kompleksy SPA poukrywane są często w podziemiach hoteli, które najlepsze czasy mają już dawno za sobą. My zatrzymaliśmy się w Starym Smokovcu, w takim właśnie hotelowym relikcie o bardzo dumnie brzmiącej nazwie Grand Hotel. Grand to on może był przed wojną, dziś jest raczej uroczym staruszkiem, z wyczuwalnym (dosłownie!) zapachem minionych dziesięcioleci i wystrojem pamiętającym dzieciństwo naszych dziadków. Niespodziewanie pod tą patyną czasu skrywa się zupełnie nowoczesny i całkiem przyzwoity kompleks saun, basen i różne wodne atrakcje, które ratują zdrowie pracoholików takich jak ja. Ceny na stronach straszą, ale jak się dobrze poszuka na naszym ulubionym Booking.com można znaleźć ofertę odpowiadającą cenowo taniemu hotelikowi w Polsce. Tylko nie należy za bardzo sugerować się zdjęciami, bo są mocno wyretuszowane.
Kościólek w stylu typowym dla Starego Smokovca z Grand Hotelem w tle |
Wygrzałam się więc i wypluskałam, ale i tak jak zawsze najcudowniejsze są Tatry same w sobie. Tym razem niestety nie było górskich wędrówek, bo śniegu jeszcze w górach sporo, a poza tym moje kolana nadal mają szlaban. Trzeba było się zadowolić tym co w dolinie, ale i tak było warto.
Tatry są niewątpliwie tym, co łączy Polaków i Słowaków |
Zima powolutku daje za wygraną, ale mimo usilnych starań nie udało nam się w okolicach Starego Smokovca znaleźć żadnych roślin (oprócz podbiałów w pobliżu hotelu), które zapowiadałyby nadejście wiosny.
Ślady wiosny odnaleźliśmy za to w Tatrzańskiej Łomnicy. Bardzo chciałabym wiedzieć jak się te tajemnicze roślinki nazywają.
A wonderful gift from your beloved! And I like you expect spring forward and seek its first flowers. Nice new week!
OdpowiedzUsuńThank you Bety. Every year I am so amazed at the power of nature and little miracles that bloom from one day to another. We only need to stop and look around.
UsuńNo to się popiszę wiedzą botaniczną : ta biało kwitnąca to lepiężnik . Jest u nas tego mnóstwo w okolicach np. w okolicach Czernej i Ojcowa. Ta druga , o którą pytasz to moim zdaniem miodunka .
OdpowiedzUsuńLepiężnika nie znałam, dzięki. A co do miodunki - faktycznie. Nie przyszło mi to do głowy, ale wygląda bardzo podobnie. Wreszcie jakaś zagadka została rozwiązana.
OdpowiedzUsuń