Aż trudno uwierzyć ile w życiu zabieganej pracoholiczki żyjącej w środku miasta może zmienić jeden mały ogródek. Był taki czas w moim życiu, kiedy dzień uciekał za dniem, a wszystkie były do siebie podobne. Upływ pór roku kojarzył mi się głównie z tym, czy po powrocie z pracy jest już ciemno, czy jeszcze jasno oraz z tym, czy z pudła głęboko schowanego w szafie wyciągam grube swetry czy zwiewne letnie sukienki. Kochałam upał i palące słońce, a deszcz był zawsze posłańcem złych wiadomości. Oczywiście, że zawsze potrzebowałam kontaktu z naturą, ale był on raczej czymś odświętnym, weekendowym, wakacyjnym...
To pierwsza taka wiosna, kiedy mam swój ogródek. Nie przypuszczałam nawet ile radości może sprawiać obserwowanie jak wszystko z dnia na dzień się w nim zmienia, jak rośnie codziennie o kilka-kilkanaście milimetrów, a później coraz szybciej i szybciej. Nigdy nie przypuszczałam, że z takim utęsknieniem będę czekać na deszcz i tak bardzo się cieszyć, kiedy po dłuższej przerwie wreszcie spadnie.
Ogród przywraca człowieka tam, skąd pochodzi. Uświadamia, jak bardzo wszystko jest ze sobą powiązane i prędzej czy później wraca do Ziemi. Boleśnie uwiadamia upływ czasu i to, że każda chwila jest tą jedyną, nigdy więcej się nie powtórzy i trzeba właśnie teraz z niej skorzystać. Szafirowe irysy dały mi tyle radości, dziś pozostało po nich tylko wspomnienie. Tulipany jeszcze są zwinięte w kłębek, ale za chwilę zakwitną, by szybko dać o sobie zapomnieć. Ale przez cały rok jest na coś czas i miejsce. Trzeba się tylko zatrzymać, zauważyć i zamyślić się...
Zamyśliłam się dzisiaj... Ciesze się... Wracam do siebie...
A w ogródeczku moim krakowskim dużo się dzieje. Zrobiło się kolorowo. Wiem, że to zabrzmi nieskromnie, ale naprawdę nigdy jeszcze nie widziałam takich pięknych i takich ogromnych krokusów. A może nigdy nie przyglądałam im się z bliska.
Cebulice syberyjskie wyglądają uroczo, ale trudno zrobić im porządne zdjęcie, bo cały czas ruszają się na wietrze.
Śledzę sobie hiacynty dzień po dniu. W domu ich zapach jest dla mnie zbyt intensywny, ale bardzo miło będzie je widzieć za oknem.
Żonkile wprowadzają wielkanocny klimat. W końcu to tylko... o rety, to naprawdę już tylko trzy tygodnie. Czas pomyśleć o świątecznych dekoracjach i przypomnieć sobie trochę polskiej ortografii (żonkile, rzeżucha i żurek). Ciekawe, że im jestem starsza, tym większą przewagę ma dla mnie Wielkanoc nad Bożym Narodzeniem. A tak przy okazji, czy ktoś wie kiedy posiać rzeżuchę, żeby była w sam raz na Wielkanoc?
Szafirki jeszcze nie pokazały wszystkich możliwości, ale już niedługo...
Szafirki jeszcze nie pokazały wszystkich możliwości, ale już niedługo...
Światu objawiają się też powoli szachownice.
A przy okazji cudnego weekendu trochę prezentów dostałam. Stokrotki są od mamy, która ciągle nie może uwierzyć w to moje "ogródkowanie".
Prezent od pani Zosi, której poskarżyłam się, że fiołki posiałam, ale ślad po nich zaginął. Przyjechały prosto z działki i przeprowadzka zupełnie nie zrobiła na nich wrażenia.
Aż się chce zaśpiewać "kwiatki, bratki i stokrotki", bo bratki też sobie sprawiłam. Jeszcze troszkę trzeba będzie poczekać na efekt.
Niektórzy mówią "Znudzi ci się". Nawet jeśli, jakie to ma dziś znaczenie? Póki co "trwaj chwilo, jesteś piękna".
A przy okazji cudnego weekendu trochę prezentów dostałam. Stokrotki są od mamy, która ciągle nie może uwierzyć w to moje "ogródkowanie".
Prezent od pani Zosi, której poskarżyłam się, że fiołki posiałam, ale ślad po nich zaginął. Przyjechały prosto z działki i przeprowadzka zupełnie nie zrobiła na nich wrażenia.
Aż się chce zaśpiewać "kwiatki, bratki i stokrotki", bo bratki też sobie sprawiłam. Jeszcze troszkę trzeba będzie poczekać na efekt.
Niektórzy mówią "Znudzi ci się". Nawet jeśli, jakie to ma dziś znaczenie? Póki co "trwaj chwilo, jesteś piękna".