sobota, 16 maja 2015

Majowe przyśpieszenie

W maju czas nabiera jakiegoś niesamowitego przyśpieszenia. Wszystko dosłownie rośnie i zmienia się na naszych oczach. Zdarza mi się robić w ogródku zdjęcia tych samych roślin rano i popołudniu, bo po kilku godzinach wyglądają zupełnie inaczej. Zastanawiam się kiedy na dysku braknie miejsca na zdjęcia, bo są ich już tysiące. Siedzę teraz z laptopem na kolanach i nie mogę się nadziwić ile piękna i ile życia wokół mnie. A wszystko takie ulotne. Zapraszam was dzisiaj na wiosenny spacer w towarzystwie naszego poety z Czarnolasu:


Serce roście patrząc na te czasy!
Mało przed tym gołe były lasy,
Śnieg na ziemi wysszej łokcia leżał,
A po rzekach wóz nacięższy zbieżał.

Teraz drzewa liście na się wzięły,
Polne łąki pięknie zakwitnęły;
Lody zeszły, a po czystej wodzie
Idą statki i ciosane łodzie.

Teraz prawie świat się wszystek śmieje,
Zboża wstały, wiatr zachodny wieje;
Ptacy sobie gniazda omyślają,
A przede dniem śpiewać poczynają.


Jeszcze kilka dni temu kwitły tulipany, a dziś ziemia wokół nich pokryta jest kobiercem kolorowych płatków i trzeba powoli zacząć się żegnać. 
 

Oficjalna nazwa tego cuda powinna brzmieć peonia tulip


Całkiem niedawno zamierzałam je zlikwidować, ale z biegiem czasu polubiłam moje biało-zielone "papużki"




Wielka nadzieja z Amsterdamu, niebieskie (?) Blue Parrot

Hmm, czy mają jeszcze szansę być niebieskie?


Piękne, ale kolor jednak nie ten :(

W końcu udało mi się dostrzec jakieś ślady niebieskiego





Wiosenne cebulkowe kończą już swoją tegoroczną przygodę. Tym razem zostawię wszystkie tam gdzie są na następny sezon. Ciekawa jestem jaki będzie efekt. Anemony tymczasem rozkręcają się coraz bardziej.



Szafirki nawet po przekwitnięciu zwracają na siebie uwagę

Ogromne nasiona cebulicy syberyjskiej (scilla siberica)

A to chyba też cebulica (Scilla Campanulata Hyacinthoides Hispanica), ale zakwitła dwa miesiące później




Nie jestem wielka fanką iglaków, ale niezmiernie mnie cieszy to, jak zmieniają się moje iglaste miniaturki. Teraz ich soczyste, seledynowe pędy przypominają w dotyku gumki recepturki. Największą sensacją tej wiosny są róże pnące. Solidnie chorowały w zeszłym roku, a walka z oddziałam mszyc wychodziła mi już bokiem. Poważnie zastanawiałam się więc nad zrezygnowaniem z nich. Ale ponieważ nie miałam lepszego pomysłu na to miejsce, obcięłam na jesień większość gałązek i zostawiłam po trzy grube pędy na krzaczek. To, co prezentują tej wiosny zdaje się zadawać kłam stwierdzeniu, że róż pnących się nie przycina. Mszyce oczywiście się pojawiły, ale solidna porcja pokrzywowego "eliksiru" sprawiła, że na razie ślad po nich zaginął.





Stare i nowe obok siebie


Litodora w zeszłym roku rosła w skrzynce na tarasie. Jesienią wsadziłam zaschnięte resztki do ziemi i oto efekt.

Ketmie powolutku budzą się do życia.


Do kącika hostowego dołączyła żurawka, ale na razie nie ma siły przebicia w tym towarzystwie.



Po zeszłym sezonie porozsiewało mi się po ogródku sporo orlików. Cieszyłam się już na myśl o orlikowym urodzaju, ale niestety nie tylko ja. Z dnia na dzień znikały kolejne fragmenty listków. W końcu znalazłam sprawcę, ale dla większości roślinek było już za późno. Na szczęście nie ruszyły orlików kanadyjskich, a Margaretka i Maszka poratowały mnie dużymi i silnymi sadzonkami, które już niedługo zakwitną.





Orliki z nasionek przywiezionych przez Anię z Kanady



Czosnki chodziły za mną od dawna, zaopatrzyłam się więc w kilka różnych i czekam z niecierpliwością.


Gladiator







Zawsze wydawało mi się, że zioła są zupełnie nieodporne na polski klimat. Nic bardziej mylnego. Wiele z nich świetnie zimuje i następnej wiosny wyglądają jeszcze lepiej. Poza lubczykiem (korzeń z działki pani Zosi) i szałwią (wyhodowałam sobie z nasion) wszystkie zioła kupowałam w zwykłym markecie, wyciagałam z doniczek i przesadzałam do ziemi. Z wyjatkiem bazylii i rozmarynu wszystkie świetnie dały sobie radę.




Lubczyk już teraz ma prawie metr wysokości

Melisa

Szałwia, która zimowała w doniczce na klatce schodowej. W marcu jeszcze żyła, ale po przesadzeniu nie dała rady.

Szałwia, która została na zimę w gruncie

Monarda pysznogłówka

Oregano zamieniło się w wielki, rozległy krzaczor. Musiałam połowę wyciąć.

Tymianek na razie powolutku...

Rozmaryn oczywiście przemarzł, chociaż.... pojawią się pojedyncze zielone igiełki.



Warzywnik zapełnia się z dnia na dzień. Kwitnie bób, truskawki i poziomki. Groszkowe wąsy doczekały się wreszcie podpórek. Wszędzie pojawiają się siewki ogórecznika i gdzie niegdzie nagietków. Skusiłam się też na doniczkową truskawkę, która miała już zawiązane owoce. Dojrzewają błyskawicznie, więc lada chwila będzie można je spałaszować. W doniczkach na cieplejsze dni czekają pomidorki, bakłażany i melony. Udało mi się też utrzymać przy życiu dynię Marina di Chioggia od bZuzi (wzeszła tylko jedna, więc jest tym bardziej cenna) i cukinię (wzeszły mi trzy, ale ostała się tylko jedna).

















Zapełniają się też tarasowe skrzynki. Pewnie, że łatwiej byłoby kupić gotowe, wyrośnięte sadzonki i  od razu mieć gotowe, imponujące kompozycje, ale zawsze można dodać sobie roboty...



Agapant przezimował bez problemu. W zeszłym roku nie zakwitł. Jak będzie tym razem? Czy ktoś może mi podpowiedzieć jak się z nim obchodzić?

Drugie podejście do frezji. W zeszłym roku  były kiepskie, ale za bardzo lubię ich zapach, żeby zrezygnować.

Tawułka.




Na początku tygodnia rozpoczął się festiwal azalii. A ta która była przemrożona teraz ma największe i najpiękniejsze kwiaty. Spora tym zasługa mojej mamy, która z wielką pieczołowitością wycięła wszystkie martwe gałązki.




Rododendron miniaturka (Purple pillow)








Kończący się tydzień nie był może najlepszy, ale są też doskonałe wiadomości. Na osiedlu pojawiają się wreszcie ptaki inne niż sroki i gołębie. Wiele wskazuje na to, że wprowadziła się do nas rodzina wróbli (hurra!) przez co Luna dostaje białej gorączki i dalsze wypuszczanie jej do ogródka stoi pod znakiem zapytania. A na początku tygodnia krążył nad nami bocian. Wiosna na całego.


Trochę późno złapałam za aparat, ale boćka udało się jeszcze złapać