Nie wiadomo kiedy, trochę jakby z zaskoczenia, zaczął się Wielki Tydzień. Nie wiem jak wy, ale ja mam wrażenie, że Boże Narodzenie było całkiem niedawno i nie zdążyłam jeszcze przyzwyczaić się do myśli, że to już wiosna. Dlaczego wydaje mi się, że z roku na rok czas biegnie coraz szybciej?
Niedziela Palmowa w Małopolsce wiąże się z wieloma pięknymi, kolorowymi tradycjami. Najbardziej chyba znany jest konkurs na Najwyższą palmę w Lipnicy Murowanej. Postawienie zwycięskiej palmy do pionu to nie lada sztuka i fascynujący spektakl tradycyjnej myśli technicznej. Zdjęcia pochodzą z Niedzieli Palmowej 2011. Wtedy jeszcze nawet nie myślałam o pisaniu bloga :)
W tym roku przyglądaliśmy się tradycyjnemu, barwnemu krakowskiemu korowodowi, który przeszedł spod Barbakanu na Rynek Główny. Biorą w nim udział zespoły ludowe z całej Małopolski i nie tylko (wydaje mi się, że usłyszałam coś o zespole z Katowic i z Gdańska).
Typowym krakowskim zwyczajem, którego ślady można było dostrzec w korowodzie, są Pucheroki. Tradycja wywodzi się ze średniowiecza i związana jest z kwestami ubogich krakowskich żaków. Samo słowo ma łacińskie korzenie (puchery od łac. pueri; w liczbie pojedynczej puer czyli chłopiec) Z czasem zwyczaj przyjął się w podkrakowskich wsiach i tam bywa kontynuowany, choć jak wiele tego typu obyczajów powoli zanika. W Niedzielę Palmową po domach chodzą chłopcy z twarzami umorusanymi sadzą, ubrani w wysokie bibułowe czapy i kożuchy odwrócone na lewą stronę. W jednej ręce niosą koszyk z sieczką (czy ktoś jeszcze pamięta co to jest sieczka?) w drugiej opleciony bibułą młotek. Tutaj możecie przeczytać więcej o tej barwnej tradycji.
Pucheroki |
Na Rynku tradycyjnie odbywają się też Targi Wielkanocne, które skupiają wystawców z całej Polski, a także z Litwy, Słowacji, Ukrainy i Węgier oraz różnego rodzaju organizacje. Co roku kupujemy tam pisanki sukcesywnie powiększając wielkanocną kolekcję. W tym roku z żalem stwierdziłam, że co prawda regionalne produkty spożywcze przeżywają renesans (np. przepyszne wędliny z Liszek posiadające certyfikat Chronione Oznaczenie Geograficzne, które kupuję na wszelkich możliwych targach, uwielbiam i gorąco polecam), ale rękodzieło przegrywa z tanimi, plastikowymi, chińskimi produktami. Chciałam zrobić trochę zdjęć i podzielić się z wami tym, co zobaczyłam, ale niestety nie bardzo znalazłam to, czego szukałam. Szkoda...
Hit tegorocznych targów |
Stoiska z prawdziwym rękodziełem nie są niestety tak oblegane jak te z chińskimi kurczaczkami i smokami |
A tymczasem na krakowskich ulicach niektórzy potraktowali Niedzielę Palmową trochę bardziej dosłownie.
PS. Na blogu Lubego pojawiły się pierwsze posty o naszej zeszłorocznej, obfitującej w niespodzianki i zaskakujące odkrycia wyprawie do Niemiec. Kraj, jakiego się nie spodziewaliśmy. Zapraszamy.