Tyle się rozpisywałam o planowaniu i sadzeniu bylinowej rabaty, że wypadałoby wreszcie pokazać wam, co z tego wszystkiego wynikło - Margaretko, dziękuję za ponaglenie ;). Za oknem plucha i zimno, rośliny tracą urodę pod naporem deszczu, więc to chyba dobry moment, żeby wirtualnie pospacerować po skąpanym w słońcu ogródku i przypomnieć sobie spędzone w nim upojne popołudnia.
 |
Gościu siądź pod mym liściem, albo raczej pośród mych kwiatów :) |
Byliny przez pewien czas przytłoczone były nieplanowanym wiosennym sukcesem naparstnic i trochę czasu zajęło zanim się rozrosły. Na dłuższą metę ogromne liście naparstnic nie wyrządziły im jednak krzywdy, więc w przyszłym roku zamierzam powtórzyć to rozwiązanie. Naparstnice same się wysiały, a ja tylko porozsadzałam siewki. Jest ich tyle, że już zaczęłam rozdawać sąsiadkom.
 |
Na przełomie maja i czerwca, kiedy znikają już tulipany, czosnki i naparstnice to idealny duet na rabatę |
 |
Jeszcze lepiej jeśli tworzą trio z ostróżkami |
Oczywiście nie wszystko poszło zgodnie z rozrysowanym jesienią planem. Niektóre byliny okazały się za wysokie na przód rabaty (przetaczniki giganty od Margaretki i astry Marcinki), albo po prostu za wielkie. Musiałam pożegnać się z łubinem, a odętki i hyzop trzeba było związać, a potem przyciąć. Niektóre byliny ginęły na tyłach rabaty (jeżówki i pysznogłówki). Penstemony same gdzieś się straciły; wygląda na to, że nie przetrzymały zimy. Podobnie większość szałwii, na których miejsce posadziłam heliotropy i cudowną jednoroczną szałwię Luna z rozsady. Szałwia muszkatołowa z nasionek od Maszki zaskoczyła mnie tym, że kwitnie dopiero w drugim roku. Malwy na całego zaatakowała rdza i prawie w ogóle nie zakwitły. Liście orlików rozrosły się do nieprzyzwoitych rozmiarów i część trzeba było wyrwać. Floksy trochę poprzesadzałam, żeby rosły w zwartej grupie, a ostróżki oczywiście trzeba było solidnie podeprzeć. Przepiękny kłosowiec doprowadził mnie do rozpaczy, kiedy odkryłam, że wszędzie są setki jego siewek. Z bólem serca musiałam się go pozbyć, a siewki usuwam regularnie do dzisiaj i coś mi się zdaje, że w przyszłym roku ciągle będzie ich sporo. Wspaniała roślina, ale niestety nie do mini-ogródka. Dosadziłam za to rozchodniki i kilka białych jeżówek.
Krótko mówiąc sporo czasu spędziłam na komponowaniu rabaty na nowo
i przesadzaniu roślin, często kiedy zaczynały już kwitnąć. To
oczywiście sprawiło, że straciły sporo kwiatów, ale uznałam, że trzeba
to zrobić raz a dobrze. Byliny jak to byliny wymagały usuwania przekwitniętych kwiatów, ale dzięki temu prawie wszystkie zakwitły dwa razy. Efekt był niesamowity, bo non stop od wczesnej wiosny na rabacie było kolorowo.
 |
Trochę kwitnącego bałaganu na początek |
 |
Hyzop od Margaretki i lawenda |
 |
Jedyna szałwia (z 5!), która przetrwała zimę |
 |
Przetacznik gigant od Margaretki, tutaj jeszcze z przodu rabaty. |
 |
Hyzop świetnie komponuje się z jeżówką |
 |
Jeżówka upolowana w zeszłym roku na wystawie Zieleń to Życie |
 |
Bardzo polubiłam białe jeżówki |
 |
Heliotrop z własnej rozsady |
 |
Przetacznik i szałwia Luna. Kwiaty tej jednorocznej szałwii utrzymują się wiele tygodni i w sumie kwitnie nieprzerwanie przez kilka miesięcy. Warto mieć ją w ogródku. |
 |
Przetacznik |
 |
Werbena patagońska (trochę z rozsady i trochę samosiejek) |
 |
Ostróżka przywieziona z zeszłorocznej wystawy Zieleń to Życie kwitnie po raz drugi |
 |
Jesienna rabata bylinowa |
 |
Pysznogłówka 2 w 1 |
 |
Jeżówka Southern Belle na początku kwitnienia
|
 |
Jeżówka Southern Belle w kolejnej fazie kwitnienia
|
 |
Lawenda, róża i daleko w tle jeżówka Secret Romance |
W słoneczne dni ogródek pełen był trzmieli, pszczół i motyli. Musze jednak zadbać o równowagę kwiatów pojedynczych i pełnych, bo te drugie choć piękne, nie dostarczają owadom pokarmu. Dobrze było to widać na przykładzie jeżówek.
 |
Budleja |
Jak co roku pod koniec lata regularnie zaczął odwiedzać nas "polski koliber", czyli fruczak gołąbek. Zrobiłam mu kilkadziesiąt zdjęć. Większość z nich zupełnie do niczego. Wierzę, że to jedno udane ciągle przede mną.
 |
Fruczak gołąbek. Nie bez powodu rodzina tych motyli nazywa się zawisakowate. |
W tym roku zrobiłam też małe przemeblowanie na rabacie z drugiej strony. Przede wszystkim rosnące tam astry przeniosłam w inne miejsce, żeby lepiej wyeksponować hortensje. Warto było przyłożyć się do okrycia ich na zimę, bo kwitły naprawdę obficie, a ich kwiaty jeszcze długo będą ozdobą ogródka.
Odkryciem tego roku były dla mnie miniaturowe cynie wypatrzone na Gardenii. Świetne do obsadzenia donic. Wystarczy usuwać przekwitnięte kwiatostany, a cynie kwitną niestrudzenie przez kilka miesięcy. W przyszłym roku chcę ich więcej.
Karpy dalii wsadziłam dopiero w czerwcu, więc nie są tak udane jak w zeszłym roku, ale mimo wszystko nie jest najgorzej. Moja ulubiona Crazy Love do tej pory nie zakwitła, choć jest jeszcze nadzieja, bo widać maleńkie pączki. Pozostałe dalie kwitną zupełnie przyzwoicie.
 |
Dalia, której nazwy niestety nie znam. Jest piękna, a kwiaty ogromne. |
 |
Poczciwa pojedyncza dalia kwitnie najlepiej ze wszystkich, stale i obficie. |
 |
Dalia Sir Alf Ramsey na początku kwitnienia. Z czasem przyjmuje kształt wielkiego pomponu. |
 |
Dalia Take Away powinna rosnąć z tyłu rabaty. Jest dość wysoka, a kwiaty choć śliczne, nieproporcjonalnie małe. |
 |
Niezawodna dalia Franz Kafka |
Jedną z dalii niechcący sobie złamałam przy samej ziemi. Coś mnie podkusiło, żeby jej nie wyrzucać, tylko włożyć do wody. Po tygodniu puściła korzonki, po trzech tygodniach wsadziłam ją do ziemi i rośnie do dziś. Zakwitnąć nie zdąży, ale może coś z niej będzie na przyszły rok.
Uff, strasznie długi post się zrobił. To pewnie dlatego, że w sumie pisałam go prawie dwa tygodnie. A tu jeszcze przydałoby się pokazać warzywnik. Ale o tym już następnym razem.