niedziela, 9 marca 2014

Relaks po słowacku czyli Dzień Kobiet w Tatrach Wysokich

Przez wszystkie zimne, ciemne, a jednocześnie niezwykle pracowite miesiące roku narastała we mnie paląca potrzeba zażycia odrobiny relaksu. Już starożytni Rzymianie nauczyli nas, że salus per aquam to jest to, czego zmęczone ciało i skołatane nerwy potrzebują najbardziej - jakiś rodzaj SPA wydawał się więc najlepszym pomysłem.

Mój ukochany postanowił w tym roku zadbać o mnie z okazji Dnia Kobiet i weekend spędziliśmy w cudownej krainie, która łączy majestatyczne krajobrazy Tatr z niezliczonymi możliwościami relaksu. W rejonie słowackich Tatr Wysokich kompleksy SPA poukrywane są często w podziemiach hoteli, które najlepsze czasy mają już dawno za sobą. My zatrzymaliśmy się w Starym Smokovcu, w takim właśnie hotelowym relikcie o bardzo dumnie brzmiącej nazwie Grand Hotel. Grand to on może był przed wojną, dziś jest raczej uroczym staruszkiem, z wyczuwalnym (dosłownie!) zapachem minionych dziesięcioleci i wystrojem pamiętającym dzieciństwo naszych dziadków. Niespodziewanie pod tą patyną czasu skrywa się zupełnie nowoczesny i całkiem przyzwoity kompleks saun, basen i różne wodne atrakcje, które ratują zdrowie pracoholików takich jak ja. Ceny na stronach straszą, ale jak się dobrze poszuka na naszym ulubionym Booking.com można znaleźć ofertę odpowiadającą cenowo taniemu hotelikowi w Polsce.  Tylko nie należy za bardzo sugerować się zdjęciami, bo są mocno wyretuszowane.


Kościólek w stylu typowym dla Starego Smokovca z Grand Hotelem w tle

Wygrzałam się więc i wypluskałam, ale i tak jak zawsze najcudowniejsze są Tatry same w sobie. Tym razem niestety nie było górskich wędrówek, bo śniegu jeszcze w górach sporo, a poza tym moje kolana nadal mają szlaban. Trzeba było się zadowolić tym co w dolinie, ale i tak było warto.

Tatry są niewątpliwie tym, co łączy Polaków i Słowaków





Zima powolutku daje za wygraną, ale mimo usilnych starań nie udało nam się w okolicach Starego Smokovca znaleźć żadnych roślin (oprócz podbiałów w pobliżu hotelu), które zapowiadałyby nadejście wiosny.








Ślady wiosny odnaleźliśmy za to w Tatrzańskiej Łomnicy. Bardzo chciałabym wiedzieć jak się te tajemnicze roślinki nazywają.











Na pożegnanie zimy spotkaliśmy jeszcze dwa białe misie...

 
 

 

 ...oraz narciarza na wysokościach.



Sezon narciarski w Tatrach Wysokich trwa jeszcze w najlepsze. Ja tym razem zostałam na dole, ale i tak był to mój najlepszy Dzień Kobiet.



4 komentarze:

  1. A wonderful gift from your beloved! And I like you expect spring forward and seek its first flowers. Nice new week!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thank you Bety. Every year I am so amazed at the power of nature and little miracles that bloom from one day to another. We only need to stop and look around.

      Usuń
  2. No to się popiszę wiedzą botaniczną : ta biało kwitnąca to lepiężnik . Jest u nas tego mnóstwo w okolicach np. w okolicach Czernej i Ojcowa. Ta druga , o którą pytasz to moim zdaniem miodunka .

    OdpowiedzUsuń
  3. Lepiężnika nie znałam, dzięki. A co do miodunki - faktycznie. Nie przyszło mi to do głowy, ale wygląda bardzo podobnie. Wreszcie jakaś zagadka została rozwiązana.

    OdpowiedzUsuń