sobota, 5 kwietnia 2014

A tymczasem w mieście

Nie samym ogródkiem człowiek żyje. Skoro już mieszkam w mieście, czasami trzeba skorzystać z jego uroków i trochę pozwiedzać, zjeść coś pysznego i przede wszystkim spotkać się z dziewczynami. Poza tym nie mogę sobie odmówić przyjemności zajrzenia na Rynek od czasu do czasu.

Jakiś czas temu w mieście pojawił sie nowy trend - plackarnie. Osobiście nie przepadam za plackami ziemniaczanymi, ale wygląda na to, że warto w takich miejscach bywać, bo można trafić na znakomite towarzystwo. Pod opiekuńczymi skrzydłami (choć nieco jednak wybrakowanymi) polskiej husarii żadne konflikty za wschodnią granicą nie są nam straszne.








Troszkę dziś się rozglądałam za śladami wiosny w mieście. Szkoda, że nie udało mi się uwiecznić kipiących białymi, żółtymi i różowymi kwiatami drzew oraz wielobarwnych żywopłotów, które widziałam za szybą autobusu. Muszą więc wystarczyć obrazki z centrum. Swoją drogą ciekawe, że na wszystkich są te same kolory.





Spacerując Plantami już myślałam, że udało mi się rozwiązać zagadkę tajemniczych listków w moim ogródku. Ale to chyba też zły trop, bo te moje są bardziej okrągłe. Coś mi się zdaje, że będę je tak oglądać, aż jakieś paskudne zielsko z nich wyrośnie.






A oto kolejna zagadka. Już od kilku tygodni oglądam sobie to cudeńko  w drodze na przystanek autobusowy. Skojarzył mi się z dziewięćsiłem, ale oczywiście jak się obejrzy zdjęcia nie jest nawet do niego podobny. Czy któraś z blogerek - ogrodniczek wie co to za jeden?






Na koniec wiosenna skrzynka, która mnie dzisiaj oczarowała i zainspirowała. Jutro wracam do ogródka i będę kombinować kompozycję do skrzynki na parapet. Kupiłam już niezapominajki i żonkile. Przyda się jeszcze coś zwisającego.






A teraz uciekam zaszyć się pod kocem, bo strasznie mnie dzisiaj lodowaty wiatr przewiał. 

 

Aha, zapomniałam jeszcze o czymś, o czym bardzo chciałam dzisiaj napisać. Kiedy byłam mała, były wszędzie i było ich bardzo dużo. Ale nie mieszkałam wtedy w dużym mieście. A tymczasem z miast znikają wróble, sikorki i inne małe ptaki. Ocieplone budynki nie dają już schronienia jerzykom, które są naszym sprzymierzeńcem w walce z komarami. Coraz więcej pojawia się gołębi, wron i drapieżnych srok. Dlatego bardzo się ucieszyłam kiedy zobaczyłam je w pobliżu mojego osiedla. Wnioskując po plamce na policzku to chyba mazurki.








Korzystając z okazji chciałabym zareklamować fajny krakowski "projekt obywatelsko-artystyczno-urzędniczy" Asocjacja Promotorów Radosnego Ptaka, który wspiera budowanie i montaż w mieście budek lęgowych dla małych ptaków. U mnie niestety nie ma drzew, ani żadnego bezpiecznego dla małych ptaków miejsca (nad czym ubolewam i uparcie wiercę dziurę w brzuchu administracji osiedla), ale może kogoś ta inicjatywa zainspiruje.


No a teraz już naprawdę uciekam się zagrzać.



8 komentarzy:

  1. Rzeczywiście wiatr był wczoraj mroźny. Też byłam w mieście ale zdjęć nie poczyniłam żadnych ,bo uznałam ,że światło do kitu chociaż buciki husarza świecą jak słoneczko i forsycja też. Ta roślinka z okrągłymi listami to ziarnopłon. Rzeczywiście podobne tylko skąd by się wzięły u Ciebie. Obserwuj i pokaż jak już urośnie coś więcej. A to co Ci się dziewięćsiłem wydaje to chyba zwykły oset .Raczej do ogródka sobie tego nie zapraszaj :-).Ciekawa akcja z tymi ptaszkami. Oby się udała. Dziś pogoda chyba nie lepsza ,chociaż nie wieje tylko śląpi.Niech sobie śląpi. Jest potwornie sucho po tej bezśnieżnej zimie.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maszko jesteś moim osobistym doradcą botanicznym :) Bardzo za tą informację o ziarnopłonie dziękuję. Roślinkę kojarzyłam ale oczywiście nigdy nie wiedziałam jak się nazywa. Zresztą teraz zaczynam zadawać sobie pytania o mnóstwo roślin i zwierząt (a zwłaszcza owadów wgryzających się w mój ogródek) obok których na codzień przechodzimy obojętnie.
      O poranku też siąpiło (ładne słowo swoją drogą) i bardzo mnie ten widok ucieszył. Od razu wszystko nabiera życia i kolorów. Dobrze, że ten wiatr nieznośny już się uspokoił, bo wystawiał moje nerwy na ciężka próbę. Przy okazji odkryłam, że tu pod moimi oknami przebiega jakiś taki kanał powietrzny i jak wieje, to ostro smaga po ogródku.

      Usuń
  2. Ale bym chętnie na Planty wyskoczyła. Chociaż jestem lokalną patriotką i nie zamieniłabym poznańskiego Rynku na żaden inny, to z krakowską Starówką wiąże się wiele miłych wspomnień :)
    Mazurki i wróble na szczęście mam. I pocieszam się, że wyjedzą chociaż trochę paskudztwa z mojego ogrodu ;) Niestety tak jak piszesz - z miast się wyniosły, bo nie mają warunków do życia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że krakowski Rynek coś w sobie ma. Mieszkam tu już tyle lat i za każdym razem kiedy na nim jestem patrzę dookoła z zachwytem. Skoro masz wróble i mazurki, to pewnie wesoło tam u ciebie :) Mnie zawsze ich szczebiotanie wprawia w dobry humor.

      Usuń
  3. Koniecznie muszę się przywitać z kolejną blogującą ogrodniczką, zwłaszcza że prawie sąsiadką:-) Wokół Plant przejeżdżam od poniedziałku do piątku:-)
    Przeczytałam całego Twojego bloga, będę wiernie kibicować przemianom w Twoim ogródku. Lubię takie kroniki.
    Pisałaś, że nie udało Ci się przechować fuksji, ja mam pięć różnych, świetnie przetrwały zimę. Mogę się podzielić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czuj się jak u siebie Margaretko, bardzo miło mi Cię tu gościć. Takie komentarze dopingują do dalszego pisania. Fuksji nie udało mi się ani przezimować, ani rozmnożyć. Chętnie się od ciebie nauczę jak je skutecznie zachować przy życiu. A na razie niestety bez nowych się nie obędzie. Fuksję chętnie przygarnę po 20 maja - będę jeszcze pisać na blogu o tym dlaczego wtedy, póki co to taka moja mała tajemnica :) Z mojego dotychczasowego doświadczenia najlepiej rosną roślinki, które się od kogoś dostaje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Z przyjemnością więc ukorzenię Ci kilka sadzonek, do 20 maja spokojnie zdążą. I czekam na kolejne wieści z Twojego ogródka. Ciekawe, cóż to za tajemnica:-) ale może się domyślam...?

    OdpowiedzUsuń
  6. To już na zapas bardzo ci dziękuję. A co do majowej tajemnicy, na razie niech zostanie tajemnicą :)

    OdpowiedzUsuń