piątek, 21 sierpnia 2015

Candy i warzywnik

Wakacje powoli dobiegają końca, a jesień zdaje się nieśmiało pukać do drzwi. Już za chwilę zaczniemy porządkować ogród i jak zawsze planować, co by tu znowu zmienić. Jak wiadomo zawsze najlepiej rośnie to, co otrzymamy od zaprzyjaźnionych ogrodników, chciałabym więc obdarować was  nasionami, które przywędrowały ze mną z południowych krańców Hiszpanii. Ogłaszam niniejszym drugie Candy na Wolniej, tu i teraz .




Zasady  konkursu:


  1. Do wspólnej zabawy zachęcam zarówno blogerów jak i anonimowych gości.
  2. Zgłoszenia będę zbierać do 13 września, a wyniki podam najszybciej, jak to będzie możliwe.
  3. Aby wziąć udział w losowaniu należy zadeklarować chęć udziału w konkursie w komentarzu pod postem.
  4. Osoby biorące udział w konkursie proszę o umieszczenie podlinkowanego banera (powyższe zdjęcie) na swoim blogu.
  5. Będzie mi bardzo miło jeśli zdecydujecie zostać ze mną dłużej i dołączycie do grona obserwatorów lub dodacie bloga do obserwowanych, choć nie jest to warunek konieczny do udziału w konkursie.
Pierwszą nagrodą są nasiona, które przywiozłam z historycznych ogrodów Alhambra Generalife w Granadzie: goździki brodate (Clavel del poeta Sweet William), ostróżki (Espuela del caballero  Larkspur) i fiołki (Violeta Violet).






Drugą nagrodą są nasiona malwy królewskiej  (Alcea Rosea) z ogrodów Alcázar w Sevilli. Roślina ta sprowadzona została do Europy przez Arabów z al-Andalus, którzy nazywali ją Rosal del Adorno (zina al-ward) ze względu na piękno kwiatów. Nasiona, które można wygrać w konkursie są częścią projektu Nomad Garden, który ma na celu promowanie kulturowego dziedzictwa historycznych ogrodów w Sevilli oraz  kontynuację tradycji wymiany roślin przez podróżników. 






Serdecznie zapraszam do zabawy, a o ogrodach, z których pochodzą nagrody możecie przeczytać w poprzednim poście. 


***


W powietrzu naprawdę czuć już jesień. Poranki z dnia na dzień zrobiły się zimne i wietrzne. Wieczorem nie jest już na tyle przyjemnie, żeby siedzieć do późna na tarasie, a ciepłe bluzy znowu stały się obowiązkowym elementem garderoby. Ponarzekaliśmy sobie na upały i na suszę, ale mnie jest szkoda lata... bo w tym roku było dokładnie takie, jak powinno - upalne i nieco leniwe. Wreszcie, pierwszy raz od lat, udało mi się nieco zwolnić...

Ogródek trochę ucierpiał. Niektóre kwiaty schły zanim pąki zdążyły się rozwinąć, a na trawniku w wielu miejscach powstały dziury wypalone do gołej ziemi. Wszystko dlatego, że podlewałam tylko tyle, ile było roślinom niezbędne do przeżycia upałów. Trawę odpuściłam sobie zupełnie dochodząc do wniosku, że niezależnie od tego ile hektolitrów wody w nią wleję, to przy takiej pogodzie i tak uschnie, bo nawet koniczyna nie dawała rady. Zresztą susze przeplatały się z ulewami, więc wody było na zmianę za mało i za dużo. Przeżyły więc rośliny najsilniejsze i najlepiej przystosowane do warunków w moim ogródku, a to pomogło mi zdecydować, które z nich zostaną, a czego będę się pozbywać. Tak tak, znowu będą przeróbki, ale o tym w swoim czasie. Na razie zdradzę tylko, że zniknie kolejny kawałek trawnika i znowu zmieni się układ warzywnika.

Plony z warzywnika, okazały się tymczasem znacznie większe niż się spodziewałam. Podwyższone cztery rabatki świetnie się sprawdziły. Zebrałam z nich truskawki, poziomki, kilka rodzajów sałaty, groszek cukrowy, fasolkę szparagową, cebulkę, czosnek, botwinkę, burak liściowy, koper, kolendrę, szałwię, natkę pietruszki, szczypiorek i pomidorki koktajlowe. Ciągle jeszcze rosną kalarepki, chili i ... dynia. Aż trudno uwierzyć ile można wyhodować na takim skraweczku ziemi. Układ warzywnika trzeba będzie jednak zmienić, bo wygląd całości pozostawia wiele do życzenia. Powiedziałabym wręcz, że to kompletny chaos. Zresztą zobaczcie...





Wszystko jednak zależy od perspektywy, bo z bliska było na co popatrzeć w tym roku. 


Niezwykłej urody fasolka szparagowa. Fioletowe kwiaty...

... i fioletowe strączki. Co ciekawe po ugotowaniu robią się zielone.


Trzeci sezon tej samej pietruszki.Tym razem dałam jej spokój i czekam na nasiona.

Uwielbiam kolendrę, ale zazwyczaj zanim zdążę zerwać listki ona już kwitnie.


Dynia Marina di Chioggia. Zakładam, że tylko w kwiatowej funkcji dekoracyjnej.


Chociaż, kto wie...


Melony tym razem robią u mnie za pnącze. Maleńkie owocki szybko opadają.

Do bakłażanów mam sentyment. Ciężko im w tym roku było, bo ulewy na początku lata niemal zupełnie pozbawiły je liści. Ale w skrzynkach radzą sobie naprawdę dobrze.




Krzaczory krzaczorami, ale pomidory się w tym roku udały. Żadnej zarazy i sporo owoców. I to wszystko w skrzynce na kwiatki, ot takiej małej, balkonowej.


Czekam na chili



Pracujemy więc nad nową koncepcją warzywnika i rabaty pod oknami. Szare komórki cierpią okrutnie, bo za dużo bym chciała na tej maleńkiej przestrzeni, ale chyba jesteśmy już blisko i jutro zaczynamy pierwsze przymiarki.

 

15 komentarzy:

  1. Chaos ma swój urok. Najważniejsze ,że masz dorodne plony. Dobrze zrobiłaś poddając rośliny samoeliminacji. Nic na siłe. też staram się nie sadzić u siebie tego , co ledwo zipie. Lepiej niepozorne maciejki , które rosną jak szalone :-).Cieszę się ,że "kradniesz " trawnik pod roslinki . W sumie to wykrakałam Ci to. Ja też zostawię tylko ten mały kawałek najbliżej tarasu .Super gradka te Twoje nagrody. Piszę się .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chaos wziął się stąd, że w warzywniku więcej jest kwiatów niż warzyw. Zapatrzyłam się na to, co u ciebie i Kasi, ale dla odpowiedniego efektu, to jednak potrzebna jest przestrzeń. Choć niewątpliwie nagietki i aksamitki wspierają moje plony. Upalne lato bardzo pomogło w decyzji o uszczupleniu trawnika i ogromnie się cieszę, że wreszcie będzie miejsce na kwiaty.

      Usuń
  2. A co M. na utratę kolejnego kawałka trawnika? :D Mówiłam, że tak będzie w końcu ;) Moje bakłażany od Ciebie tak samo wyglądają właśnie :) No i zazdroszczę, że ta dyńka zawiązała Ci owoce. U mnie szaleje głównie ta, którą mam od Bubisy - być może Hokkaido, ale nie wiadomo na 100% ;)
    Na candy się zapisuję! Ja! Tu jestem! TUUUU!! Ja chcę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobraź sobie, że sam to zaproponował, jak zobaczył wysuszone klepisko. Śliczna trawka to marzenie każdego faceta, który ma ogród, ale cała związana z tym robota, to już nie. Dynia mnie zdumiewa. W sumie zawiązała dwa owoce. Jeden szybko odpadł, ale drugi wisi trochę w powietrzu (pędy wspinają się po ogrodzeniu) i rośnie... Widze cie, widzę... ;D

      Usuń
    2. Ja nie wiem co faceci z tymi trawnikami mają... Tym chyba jakiś psycholog powinien się zająć i szersze badania przeprowadzić :D

      Usuń
  3. Biorę udział :)
    Banerek na pasku bocznym mojego bloga- http://kosmetykoweszalenstwo.blogspot.com/

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też ciepło cie pozdrawiam i dopisuję do listy.

      Usuń
  4. Na sprawy ogrodowe oczywiście że jestem chętna!
    Staję w kolejkę i trzymam kciuki sama za siebie... ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Też z chęcią wezmę udział :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaintrygował mnie pierwszy wpis twojego bloga. Powodzenia, trzymam za ciebie kciuki - na wszystkich polach :)

      Usuń
  6. Trzymam kciuki za dyńkę, żebyś mogła jej spróbować :) Na nasionka zapisuję się oczywiście - szkoda tylko, że kciuki są już zajęte... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dzielna ta dyńka. Ze wszystkich nasionek wzeszły tylko dwa i tylko to jedno przeżyło. To, że ona w ogóle jest to już cud.
      A skoro kciuki zajęte, to ja potrzymam za ciebie.

      Usuń
  7. Witam! Ale się cieszę, że przez przypadek udało mi się do Ciebie trafić, bo prowadzisz fantastycznego bloga ;) Ja uwielbiam kwiaty, latem sadzę ich bardzo dużo, a nowe odmiany bardzo chętnie bym przygarnęła ;)) Chętnie dopisuję się do zabawy i lecę umieścić banerek.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż się zarumieniłam, bardzo dziękuję :) Sama zaczynam być ciekawa w czyje ręce trafią nasionka. Powodzenia!

      Usuń