środa, 23 grudnia 2015

Na opak

"I'm dreaming of a white Christmas...". Przed tegorocznymi świętami ta melodia i marzenie o białym puchu towarzyszą mi nieustannie.











Takie obrazki to już tylko wspomnienie z listopada. Tymczasem mamy do czynienia z najcieplejszym rokiem w historii pomiarów i ostatni miesiąc 2015 nie jest tu wyjątkiem (choć podobno nasz nowy minister środowiska nie wierzy w globalne ocieplenie). Rabatę bylinową ciągle zdobią jesienne wersje jeżówki, kłosowca, liatry i werbeny patagońskiej oraz pomponiki astrów.  









Próżno szukać śladów mrozu na szybach i płatków śniegu na parapecie. Wręcz przeciwnie, świat stanął na głowie i w pierwszym dniu zimy w ogródku można było podziwiać całkiem pokaźną kwitnącą kolekcję. Niektóre wiosenne cebulkowe zaczynają już się pokazywać, co bardzo mnie martwi, a na przesadzonej pod koniec listopada róży codziennie pojawiają się nowe listki.










Grudniowe irysy

Szafirki w pierwszym dniu zimy




Truskawki i poziomki nadal mają sporo zielonych listków, a rukolę i szczypiorek właściwie mogłabym pałaszować prosto z grządki. 






Kombinacja nietypowych warunków pogodowych sprawiła, że taras zaczyna zarastać mchem. Wygląda to bardzo urokliwie, ale podejrzewam, że na dłuższą metę będzie z tym trochę kłopotów.






Ja podobnie jak pogoda zupełnie straciłam poczucie czasu. Zresztą częstotliwość pojawiania się nowych postów w ostatnich tygodniach dobitnie wskazuje, że w takim niedoczasie już dawno nie byłam. Dopiero na początku grudnia zabrałam się za zabezpieczenie dalii wykopanych w ostatnim tygodniu listopada, ale nic nie wskazywało na to, żeby mój poślizg czasowy jakoś szczególnie im zaszkodził.





***


Wiem, wiem, wszyscy o świętach piszą, a ja tu z daliami...  Czytając blogi zawsze się zastanawiam jak niektórzy to robią, że w połowie grudnia wszystko jest już cudnie udekorowane, a ze zdjęć bije cisza, spokój i świąteczny nastrój. U mnie nic z tych rzeczy... Nawet zdjęcie profilowe jest z zeszłego roku, bo nie zdążyłam zrobić nowego. O świętach na opak też słów kilka będzie, ale o tym już w następnym poście, który... właśnie się pisze.

7 komentarzy:

  1. yOUR lovely garden was already feel the first cold! MERRY HOLIDAYS!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bety so far there were only 2 days of snow in November. There is no winter this year. Happy Holidays for you too :)

      Usuń
  2. Ten spokój jest taki pozorny:) Dekorowanie domu wcześniej trochę mija się z celem, bo te cudeńka się po prostu kurzą:) W tym roku zrobiliśmy generalne porządki dwa tygodnie przed świętami i to było zdecydowanie za wcześnie, bo zdążyliśmy napaskudzić i tuż przed świętami trzeba było od nowa...ale za to w listopadzie miałam już połowę prezentów i wszystkie sypkie produkty na święta. Na początku grudnia była druga połowa prezentów, dokupione ozdoby i reszta produktów oprócz ryb i owoców. Spakowane prezenty leżakowały ponad dwa tygodnie:) Tylko z gotowaniem nie mogę się przemóc, żeby robić wcześniej i mrozić, mam fizia na punkcie świeżości (upieczone i na stół musi być...) skutkiem tego są notorycznie zarywane świąteczne nocki:)Lubię to, bo mogę wtedy podumać sobie w spokoju i rok podsumować, ale moja buzia już niekoniecznie to lubi i na drugi dzień widać że nie spałam:) W tym roku korzystając z 15 stopniowego słońca i ciepełka wysprzątałam też ogród:) Wygrabione rajki biły chyba sąsiadów po oczach, bo wysłali delegatów i po chwili grabili wszyscy:) Uściski poświąteczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dorzucę jeszcze w bonusie przemyślenia z tego roku: jak kupujesz wcześniej (wszystko - prezenty, produkty, ozdoby)to masz luz psychiczny, kolejkowy i czasowy, ale nie masz tego, co mają ci, którzy lecą na ostatnią chwilę: RABATÓW i PROMOCJI :) Masz za to kilometrowe kolejki, resztki na półkach i calutkie dnie z głowy w rozkrzyczanym tłumie zakupowiczów. Wybór należy zawsze do kupujących:)

      Usuń
    2. Madzia wszystko to święta prawda i co roku sobie obiecuję, że tym razem to na pewno lepiej się zorganizuję. I co roku efekt jest taki sam, czyli na ostatnią chwilę. Z drugiej strony dzięki temu czuję, że to jest już naprawdę ten czas, że święta tuż tuż i to całe zamieszanie też ma swój urok. Cały chyba sęk, żeby wszystko robić z głową i nie popadać w przesadę. Czyli sprzątać tak, ale bez pasowanie podłogi i mycia całej porcelany; gotowac tak, ale nie dla szwadronu wojska na cały tydzień. Chyba najważniejsze, żeby znaleźć radość w tych przygotowaniach.

      Usuń
  3. Aga, ja chcę Wasz taras! Z tym mchem znaczy się. No marzenie po prostu :) A wiosna u Was na całego na tych zdjęciach. U mnie aż tak ekstremalnie nie było / nie jest, ale natkę to nadal zbieram prosto z grządki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No faktycznie ładnie to wygląda :) Takiego grudnia to ja nie pamiętam, ale coś mi się zdaje, że tak to już będzie.

      Usuń