poniedziałek, 29 lutego 2016

Blogerskie spotkania na Gardenii

Jak szybko pojechałam na wymarzoną i wyczekaną od dawna Gardenię, tak szybko z niej wróciłam. Plan był bez zarzutu: w czwartek z samego rana pociąg Kraków-Poznań, w niedzielę powrót samochodem z Lubym, który miał dołączyć w piątek po pracy; jedna doba u Ani, dwa pełne dni na targach, komfortowa ilość czasu na udział w prezentacjach, wykładach i spotkaniach, a później jeszcze wystarczająco dużo czasu na zwiedzenie Poznania i okolic z Anią i jej rodzinką. Tymczasem już w sobotę rano siedziałam z gorączką (jak się okazało w domu dobiłam do 39,5) w pociągu powrotnym do Krakowa, gdzie od dwóch dni mój mąż przegrywał pojedynek z cholernym wirusem .

I teraz siedzimy sobie oboje w domu (choć w sumie przez większość czasu jest to pozycja horyzontalna pod kocem, albo kołdrą), zabarykadowani pomiędzy stosami chusteczek, syropów i innych paskudztw, bo tym razem oboje karnie i pokornie poszliśmy do lekarza. Żeby jednak nie było zbyt ponuro, pozytywna strona medalu jest taka, że połowę planu udało mi się zrealizować. Przede wszystkim spotkałam się wreszcie z Anią i miałam okazję zobaczyć "Brzezinę" oraz poznać jej cudownych chłopaków, Młodego i M. (bardzo Wam kochani dziękuję za gościnę!). Spędziliśmy razem sporo fajnych chwil i mimo naszych z Anią obaw, okazało się, że w cztery oczy dogadujemy się tak samo dobrze jak na blogach.

W piątek rano wybrałyśmy się z Anią na 3. Spotkanie Blogerów Ogrodniczych (3SBO), na którym jednak z różnych powodów nie zostałyśmy do końca. Poniższe zdjęcia to zaledwie przedsmak bogatego wachlarza prezentacji, którymi uraczeni zostali uczestnicy (zdjęcia mogą chyba zostać uznane za najgorsze, jakie kiedykolwiek znalazły się na moim blogu, ale dobrze pokazują że już wtedy nie czułam się najlepiej; bardzo was za ich jakość przepraszam) W sobotę było jeszcze ciekawiej, ale wtedy już niestety siedziałam w pociągu Poznań-Kraków... Jeśli chcecie się dowiedzieć więcej o tym spotkaniu zajrzyjcie tutaj klik.


Niewyraźne logo 3. Spotkania Blogerów Ogrodniczych

Magda Sobolewska-Bereza i pasjonująca porcja wiedzy o roślinach GMO, in vitro, inwazyjnych...

Marta Tysowecka odkrywa przed nami tajniki SEO

Fundacja Łąka i bliski mojemu sercu temat łąk kwietnych

Gość specjalny Łukasz Łuczaj - wybitny specjalista od dzikich roślin


3 SBO miało swoją wieczorną kontynuację, na której nas zabrakło, ale za to spotkałyśmy się na pysznej kolacji w kameralnym gronie blogerek, które przybyły na zaproszenie Ani (Atka z Niezapominatki, Magda z Pracowni w Dolinie, Megi Moher z Drugiej Strony Ogrodu, Gaja z Ogród i ja, Magda z Barw Ogrodu, Kretowata z Wiejskoczarodziejsko) oraz  osób towarzyszących. Kolacja była przepyszna, a rozpiętość tematów tych wieczornych pogawędek imponująca. Dziewczyny bardzo Wam dziękuje za świetny wieczór.

Pomiędzy porannym i wieczornym spotkaniem udało nam się z Ania i Atką zwiedzić całą Gardenią, co biorąc pod uwagę monumentalne rozmiary tragów jest nie lada wyczynem. Ale o tym opowiem wam w następnym poście, a może nawet w kilku postach.


środa, 17 lutego 2016

Zielony luty

No więc podobno luty... Tak przynajmniej wynikałoby z kalendarza, ale kiedy zerkam do ogródka naprawdę nie jestem tego pewna, bo wiosna rozpanoszyła się na całego. Od roku nie było ani jednego miesiąca, w którym w moim ogródku coś by nie kwitło. Nawet w grudniu, styczniu i lutym.
W tym roku luty jest wyjątkowo zielony. Powychodziły już wszystkie kwiaty, których cebulek nie wykopałam w zeszłym roku, nawet te po ciemnej stronie zasłoniętej sąsiadującym z nami budynkiem. W zeszłym roku tak wyrośnięte tulipany miałam  dopiero w połowie marca.  Ale za to do tej pory nie pojawił się ani jeden przebiśnieg z tych, które sadziłam jesienią. Natomiast przebiśniegi sprzed dwóch lat chyba powoli zanikają, bo znalazłam tylko dwa.
 



Bratki kwitną od stycznia, a może nawet od grudnia


Tulipanowe poletko w lutym


Tulipany, których cebulki nie zostały w zeszłym roku wykopane


Szafirki rosną sobie od grudnia i żadne mrozy nie wyrządziły im krzywdy

Miniaturowe narcyzy, które w zeszłym roku zdobiły nasze mieszkanie. Kiedy zmarniały przesadziłam je do ogródka i jak widać mają się nieźle.

Miniaturowe irysy bródkowe.

Hiacynty wystrzeliły, ale coś im nie służy.

Późne tulipany

Cebulica dzwonkowa (scilla campanulata)

Narcyz Rip van Winkle

Olbrzymi czosnek

I maleńkie czosnki
Krokusy, pewnie te żółte, bo fioletowe zwykle pojawiają się później.


Jeden z lutowych dni był już tak ciepły, że zabrałam się za porządki. I jak szybko zaczęłam usuwać stare liście i resztki zeszłorocznych roślin, tak szybko dałam sobie spokój, bo znalazłam śpiące w nich biedronki. Więc teraz mam na rabatkach mieszankę starego i nowego.



Floksy
 
Odętka wirginijska


Nie pamiętam co to

Aster

I tu też nie mogę sobie przypomnieć

Szczypiorek

Zeszłoroczna rukola

Naparstnice

Orlik
Stokrotki są niezastąpione o tej porze roku


Po tym, jak  w zeszłym roku ktoś zniszczył część moich roślin zostawionych na zimę na klatce schodowej, postanowiłam ograniczyć ich ilość do niezbędnego minimum. Oleander sprezentowałam pani Zosi, mini-brzoskwinię zostawiłam na zimę na tarasie. Zostały tylko agapanty, oliwka, laur i dwie pelargonie od Margaretki, z którymi jakoś nie mogłam się rozstać. Pelargonie przeniosłam właśnie do domu i chciałabym spróbować zrobić sobie z nich sadzonki, ale biorąc pod uwagę ich obecny stan mam pewne wątpliwości czy to się uda.



Ktoś będzie bardzo nieszczęśliwy kiedy regaliki znowu zapełnią się rozsadą...


Przejrzałam sobie ostatnio moje posty z wiosennych miesięcy 2015 i 2014 i tak mi się wesoło zrobiło na widok tych wszystkich kolorów, że od razu poczułam przypływ pozytywnej energii. I halny dawał ostatnio w kość... i migreny... i znowu jestem przeziębiona (trzeci raz w ciągu trzech miesięcy)... ale nic to, bo najchętniej wzięłabym się od razu za pierwsze siewy, zwłaszcza, że dotarła do mnie przesyłka z uroczymi paczuszkami z Klubu Pożądanego Nasionka. Siałabym, siała... ale po starannej lekturze przestróg Magdy, że dzień jeszcze za krótki, staram się powstrzymywać i ograniczać do oglądania fotek.


Tegoroczna przesyłka z Klubu Pożądanego Nasionka


Zielono mi tej zimy, więc urodzinowe ciasto też było w tym roku zielone...