poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Czas na lenistwo i... kolację

W ciągu ostatnich kilku dni tyle mi się nazbierało zdjęć z ogródka, że teraz nie mogę się zmobilizować, żeby coś z nich wybrać. W ogóle dzisiaj z okazji poniedziałku i jak zawsze bardzo intensywnego dnia w pracy, w domu ogarnęło mnie totalne lenistwo. Ponieważ popołudniu pogoda sprzyjała oddawaniu się tarasowej niemocy, obudziliśmy z zimowego snu miękkie poduchy będące uzupełnieniem, a może raczej najważniejszym elementem, tzw. kompletu wypoczynkowego. Oczywiście główne i najwygodniejsze miejsce zajęła od razu Luna.  

Dziś luby miał swoje pięć minut, żeby się wykazać. Trzeba nieco ukrócić wizyty kociego sąsiada Ryszarda w naszym ogródku, więc powstaje niezwykle skomplikowana konstrukcja mająca na celu zlikwidowanie dziur pod ogrodzeniem. Obfotografuję, jak już będzie widać efekt końcowy. Póki co podziwiam, bo oczywiście mężczyznę trzeba podziwiać.  

Ale żeby tak zupełnie się nie rozleniwić proponuję powrót do kuchni i bardzo łatwy, szybki przepis. 


Papardelle z gorgonzolą i suszonymi pomidorami 

Składniki:
Makaron papardelle (mogą też być tagliatelle)
Miękki ser, najlepiej gorgonzola dolce (mniej słona i intensywna niż wersja klasyczna)
Śmietanka kremówka
Kilka suszonych pomidorów
Gałka muszkatołowa 
Sól i pieprz



Śmietankę podgrzewamy i ścieramy do niej trochę gałki muszkatołowej. Kruszymy kawałki sera i czekamy aż się rozpuści. Proporcje jak zawsze na oko, zależnie od tego czy ktoś woli sos bardziej płynny i delikatny (więcej śmietanki), czy gęsty i intensywny w smaku (więcej sera). Suszone pomidory drobno kroimy i dodajemy do sosu (jeśli są bardzo słone warto wcześniej wymoczyć je w wodzie). Dodajemy soli i pieprzu do smaku, zależnie od preferencji.


I już. Pyszne danie gotowe. Można jeszcze posypać orzechami. W sumie teraz sobie myślę, że jeszcze smaczniej byłoby dodać orzechy razem z pomidorami i troszkę je pogotować.





A na finał efekt mojej pierwszej próby stworzenia kompozycji skrzynkowej. 

2 komentarze:

  1. Skrzyneczka bardzo fajnie wyszła. A jak się rozrośnie wszystko to już w ogóle szał! Z dziurami pod płotem też mam problem, więc jestem ciekawa jak sobie radzicie. Ja ta największe zasypuję póki co zrywaną darnią z warzywnika ;) A sosik bajeczny musi być. Uwielbiam takie. Jak dla mnie makaron zbędny, tylko kawałek świeżej bagietki sobie w nim maczać... Mniam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobry pomysł z tym sosem do maczania bagietki. Będę musiała wypróbować. Jak dziura pod płotem została załatana widać na ostatnim zdjęciu w poście o rozsadzie na cztery łapy. Po prostu deska pomalowana tak, że przynajmniej pasuje do skrzyń na tarasie. Ale póki co sprawdza się nieźle. W skrzyneczce już zrobiło się żółto, więc pewnie niedługo wrzucę fotkę do jakiegoś posta. Pozdrowionka :)

    OdpowiedzUsuń