środa, 23 kwietnia 2014

Wielkanocna sensacja w ogródku

Sąsiedzi śmieją się i żartują, że chyba jakiś album przyrodniczy przygotowuję, bo codziennie widzą mnie w ogródku z aparatem. Zdjęć zrobiłam ostatnio mnóstwo, ale znowu nie mogłam się zmobilizować do pisania, bo Wielkanoc prawie całą spędziłam w rozjazdach. A na dodatek tyle się ostatnio dzieje w pracy, że po powrocie do domu nie mam już na nic siły i przysypiam wieczorami. 

Śpieszę więc nadrobić zaległości, bo w ciągu ostatniego tygodnia zakwitły wszystkie tulipany i zrobiło się bajecznie kolorowo. Naprawdę nie spodziewałam się aż takiego efektu - to chyba szczęście pierwszego razu.

Tulipany Banja Luka po otwarciu przypominają maki.
Te tulipany nazywają się white swan, czyli biały łabędź, ale moim zdaniem powinny mieć nazwę lodów śmietankowych z wiórkami kokosowymi.
Narcyzy, w których się zakochałam, Szkoda, że nie wiem jak się ta odmiana nazywa.


Długo wyczekiwane szachownice trochę mnie rozczarowały. Ani śladu kratki, która tak ślicznie wyglądała na opakowaniu. Kolor tez zupełnie inny.

Berberys potrafi zachwycić o każdej porze roku.
Goście jak zawsze mile widziani

Niezapominajkowa skrzynka i bratki, o których pisałam prawie miesiąc temu zdobią parapet i zachęcają niektórych członków naszej rodziny do wypoczynku.






W zeszłym roku wymarzyłam sobie orliki. Dostałam nawet paczuszkę nasion z Kanady (przywiezioną przez bardzo zakochaną Anię prosto z ogrodu botanicznego Vancouver Island University), ale niestety do tej pory nie wzeszły (choć wciąż nie tracę nadziei). Narazie musi mi więc wystarczyć orlik-solista zakupiony w markecie ogrodniczym. 



Zapowiedziałam sensacje w ogródku i nie miałam bynajmniej na myśli tulipanowej feerii barw. Od czasu do czasu znajdujemy w naszych ogrodach rośliny i zwierzęta, które przywędrowały nie wiadomo skąd. W Wielkanoc odkryłam, że grzyby też potrafią nieźle namieszać. Skąd u licha w maleńkim ogródku w dużym mieście wzięły się... 






Wszystko wskazuje na to, że to smardze. Wyrosły sobie po cichutku obok przebiśniegów. Czyżby przywędrowały razem z cebulkami? Cuda natury na moim maleńkim kawałku ziemi nie przestają mnie zaskakiwać.

11 komentarzy:

  1. Dziś w naszym radiu poznańskim "pieją" o smardzach...że pod ścisłą ochroną, że nie wolno tykać ani zjadać...strach się bać:)
    Piękny masz ogródek. Orliki pysznią się wiosennie, tulipany kolorowe, narcyzy na spółkę z niezapominajkami:) I te szachownice...mimo że bez kratki:) Ślicznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygląda na to, że smardze otwierają sezon grzybiarski, więc pewnie chętnych na nie sporo. Ja moim pozwolę spokojnie sobie podziwiać tulipany.

      Usuń
    2. No i strasznie miło takie komplementy od ciebie czytać, bo na twoim blogu ciągle sporo się uczę :)

      Usuń
  2. Aga, pięknie Ci zakwitły. Tak mają w pierwszym roku. U mnie zdecydowanie za mało cebul ale nadrobię to jesienią.kotka to masz cudnego i chociaż sama mam siedem to Ci zazdroszczę:-).Orliki dość długo kiełkują. A wysiewałaś je w ubiegłym roku czy teraz? Jak teraz to spokojnie, mają jeszcze czas chociaż oczywiście w tym roku nie zakwitną. U mnie to rośnie jak chwast.Smardze pewnie przyszły Ci z ziemią. U mnie rosną zwykle w konwaliach ale w tym roku nie widziałam jeszcze. W mieście zdecydowanie wszystko wcześniej. Nie jedz ich czasem ,bo są do siebie bardzo podobne gatunki jadalne i niejadalne. Ale cieszyć się możesz , bo jak są takie grzyby w ogrodzie to znaczy ,że jest dobrze.Te kokosowe lody to rzeczywiście dobre skojarzenie. Przypomniałaś mi te najpyszniejsze jakie jadłam na krecie. Nieziemskie były. Od tamtej pory próbuję wszystkich kokosowych , gdy tylko gdzieś spotkam ale tamtego smaku a przede wszystkim ich niezwykłej faktury nikomu nie udało się odtworzyć. Tulipanów jednak próbować nie będę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W imieniu Luny dziękuję za komplementy :) Znam sporo "kociarzy", ale w ilości to chyba nikt cię nie przebije. Oglądając twoje zdjęcia stawiałam na 3 kociaki, a tu takie zaskoczenie. Smardze chyba jednak z korą musiały przybyć, bo pojawiły się kolejne, już w innych miejscach. Tak czy inaczej urocza niespodzianka. Jeść ich nie będę, choć miałam kiedyś okazję spróbować i są naprawdę przepyszne,
      Orliki posadziłam zgodnie z dołączoną do nich instrukcją - na jesień w skrzynce, wystawione tak na działanie warunków atmosferycznych. Kto wie, może nasz klimat im nie spasował. Ale tak sobie myślę, że wysypię cała zawartość tej skrzynki na rabatkę i jak coś będzie miało urosnąć to urośnie, a jak nie to trudno.

      Usuń
  3. Pięknie Ci kwitną cebulowe, mam tylko narcyze, w tulipany muszę zainwestować w tym roku, jak im miejsce przygotuję. U mnie orliki wschodziły dość szybko, po kilku dniach już się pojawiały. Dostałam sporo kolorów z wymiany nasion, między innymi od Madzi z Zielonej Pracowni. Też się mogę podzielić małymi sadzonkami, chociaż pewnie kwiatków w tym roku z nich się nie doczekamy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tulipany trochę każą na siebie czekać, ale warto. Myślę, że jak zaschną, po prostu zostawię cebulki w ziemi na przyszły rok i zobaczę jaki będzie efekt. Zimy coraz łagodniejsze, wiec może nic im nie będzie. Na wymianę nasion w tym roku się nie załapałam, ale w przyszłym zdecydowanie wezmę w niej udział. Chyba będę musiała sobie cały transport sadzonek od ciebie zamówić ;)

      Usuń
    2. Cebulki nie przemarzną, ale lubią wędrować ponoć w dół (chyba że masz je w koszyczkach) i po kilku latach słabiej kwitną. Wymiana nasion to fantastyczna sprawa. A transport to tylko jakimś dostawczym, w osobówce moje sadzonki się nie zmieszczą, a jeszcze nie wszystkie przepikowane. No i nie wszystko wysiane... Wczoraj część ziół wysiałam.

      Usuń
    3. Nie miałam pojęcia, że taka cebulkowa wędrówka jest powodem słabszego kwitnięcia po pewnym czasie. Trochę cebulek udało mi się wysadzić w koszyczkach, więc dzięki tobie utwierdziłam się w przekonaniu, że ten dodatkowy wysiłek przyniesie efekty. Niestety za późno wpadłam na ten pomysł i koszyczki w pobliskich marketach skończyły się szybciej niż mój zapał do cebulkowych. Ja już sobie dałam spokój z wysiewaniem kolejnych roślinek. Musiałam niestety zacząć się liczyć z rozmiarami mojego ogródka. Czas zacząć oszczędzać na dom z dużym ogrodem :)

      Usuń
  4. U mnie orliki też na samosiejce są ;) Smardze na 99% przywędrowały z korą. Ja niestety nigdy nie miałam takiego szczęścia :D Smardze w lesie są chronione, ale z własnego ogródka możesz wcinać. Nawet Maja w Ogrodzie w jakimś zamierzchłym odcinku "miała" ten sam przypadek. To tak samo jak z konwaliami - swoje rwać do wazoników można. I u mnie się zapowiada masa tych bukiecików w tym roku. Pierwsze kwiatki już są!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie to musi być kora, bo pojawiają się kolejne smardze w rożnych miejscach. Zdecydowałam, że dam im pożyć i się nie skuszę. Może w przyszłym roku będzie więcej. Zaczynam się śmiać, że chyba otworze profesjonalna hodowlę, bo kolejny gatunek grzybów (choć raczej niejadalnych) pojawił się w dość niespodziewanym miejscu. Ale o tym napiszę niedługo w poście. Konwalii narazie nie mam, ale będę musiała to nadrobić. A co do orlików mam nadzieję, że z czasem pojawi się ich więcej, bo zostawiam tego mojego jedynego w świętym spokoju, wiec może się rozsieje.

      Usuń