sobota, 5 lipca 2014

Bób w wielkim mieście.

No i udało się. Miałam wątpliwości czy to jest w ogóle możliwe, ale jednak bób wyrósł, zakwitł, przetrwał inwazję mszyc i wreszcie dał się z apetytem spałaszować. A to wszystko w mini warzywniku, w osiedlowym ogródku, w środku dużego miasta. Zaczynam nabierać przekonania, że w dużej skrzyni na balkonie też mogłoby się udać. Dużo go nie mam, ale satysfakcja z podglądania drogi jaką przebył od małego ziarenka i smak ugotowanego 10 minut po zerwaniu są bezcenne. 







W warzywniku zrobiło się niemiłosiernie ciasno, ale nic nie wskazuje na to, żeby jego lokatorom przeszkadzało wzajemne towarzystwo.






W zeszłym roku nauczyłam się, że pomidory należy ogławiać. W tym roku, nauczyłam się, że owszem, ale pod warunkiem, że nie są to pomidorki koktajlowe. Niestety dopiero po tym, jak zrobiłam krzywdę tym z warzywnika.

Uprawy w cieplarnianych warunkach (czyli na tarasie, pod dachem, bez narażania na smaganie deszczem i wiatrami) też mają się znakomicie. Bakłażany i pomidorki koktajlowe w skrzynkach rosną bez porównania lepiej niż w warzywniku, mimo że wysadziłam je z rozsadowych doniczek kilka tygodni później.






Melon mój eksperymentalny

W ogródku pojawia się sporo małych gości, nie zawsze mile widzianych. A ponieważ codziennie odkrywam jak mała jest moja wiedza na ten temat, zaprzyjaźniłam się ostatnio z podręcznym przewodnikiem do rozpoznawania roślin i zwierząt. Niestety to nie zawsze wystarcza.


Ten pan z kolegami próbowali dokonać spustoszenia w buraczkowie

 Nie mam pojęcia co to jest i bardzo mnie to stworzenie intryguje. Coś jakby skrzyżowanie muchy z pszczołą, wielkości dużego trzmiela.

Nie wiem, ale coś mi mówi, że chyba się nie zaprzyjaźnimy
 



Przy okazji odkryłam istnienie pięknego motyla o nazwie kraśnik sześcioplamek (w ostatniej chwili uratowałam biedaka z pewnych szarych łapek) i  arlekinów - inwazyjnych biedronek z Azji, które wypierają nasze rodzime siedmiokropki i podobno mogą wywołać reakcje alergiczną u człowieka. 

Arlekin - przybysz ze wschodu

Poczciwa boża krówka

Larwa biedronki - ciekawe której

Bardzo pocieszające jest to, że wróciły do mnie pszczoły. Najwięcej jest ich w szałwii, lawendzie, kwitnącym oregano i koniczynie, która znowu rozpanoszyła się na trawniku. Niestety luby nie dał się przekonać do pozostawienia koniczyny w spokoju w celu wspierania pszczelej populacji :) i starannie trawnik wykosił.






Na szczęście po zielonym i w dużej mierze pozbawionym kwiatów czerwcu, lipiec na nowo wybuchnął w moim ogródku kolorami. Co tu dużo mówić...

Brodie są piękne, ale to zdecydowanie nie jest dla nich właściwe miejsce i na przyszły rok czeka je przeprowadzka.




Irysy miały być niebieskie. A kiedy pierwsze trzy przekwitły, pojawiła się...

... niespodzianka



Byłam bliska pozbycia się anemonów ze skrzyni, bo długo wyglądały jak bezładna masa liści. Dobrze, że zrezygnowałam z tego pomysłu.













Róże cudne, ale walka z mszycami trwa



Nie wszystko się udaje







Orliki od Margaretki

Kanadyjskie orliki od Ani



Platycodony nie tylko przeżyły, ale są coraz piękniejsze






Słonecznik również z myślą o pszczołach. Ciężko go uprawiać w doniczce, bo ciągle mu za sucho.






Z gatunku "na opakowaniu był inny kolor". Miał być różowo-łososiowy, jest... I taki podoba mi się znacznie bardziej.


Minikosmosy

W oczekiwaniu na dalie

Heliotrop od czasu wysadzenia do ziemi nie urósł do góry ani centymetra, ale mimo to chyba jednak zakwitnie

Zeszłoroczna malwa od pani Uli



Szałwia trójbarwna - namordowałam się przy niej. Dwie paczki wysianych nasion, a ocalały tylko 4 sadzonki. Ale i tak warto.


Tutaj pszczoły poszaleją



11 komentarzy:

  1. Ale masz cudnie ! I aż trudno uwierzyć w lokalizację - "w wielkim mieście" ! A ten bób ... mniaammm... uwielbiam ! Ale ja kupuję u zaprzyjaźnionej pani Basi na osiedlowym straganie ;) Pozdrawiam ciepło - M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To taka moja oaza i ucieczka w miejskim zabieganiu. Osiedlowy stragan to skarb i oby takich pań Baś było jak najwięcej. Pozdrawiam upalnie.

      Usuń
  2. Kitek, ale ładne zdjęcia robisz :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. My też właśnie spałaszowaliśmy bób lutowy. Teraz czekam na marcowy, na szczęście mam go sporo, wyrósł na ok. 1,5 m. Ciekawa jestem, jak zaowocuje u Ciebie melon i bakłażany. Tych jeszcze nie miałam u siebie. Aga, malwa przepiękna. Proszę, daj jej zdjęcie z bliższa:-) Czy Twoja budleja jest niebieska?
    Szałwii powabnej w towarzystwie groszku pachnącego mam całą rabatkę. To udany duet. Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówisz masz :) Malwa dziś ma jeszcze więcej rozwiniętych kwiatów, więc pięknie się dała sfotografować. Kwiaty wyglądają trochę jakby były zrobione z bibuły. Spróbuję w tym roku zebrać z niej nasiona, bo zdaje się że to roślina dwuletnia. Budleja jest fioletowa. Chyba w tym intensywnym słońcu aparat zrobił lekkie przekłamanie kolorystyczne. Do szałwii i do groszków zdecydowanie nie mam ręki, ale będę dalej próbować.

      Usuń
  4. Ale szaleństwo kwiatów u Ciebie w ogrodzie! Pięknie. Ja do swojego bobu też się przymierzam - znaczy do zbiorów ;) A na szkodnika buraczków nie mogę patrzeć. Wzdryga mnie momentalnie i szlag trafia jak pomyślę o tym co się w moich szczątkach buraczków dzieje :( Dziadostwo totalne!! A męża popędź do następnego odcinka o Sycylii ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popędzam, ale w konkurencji z mundialem nie mam szans :) U mnie za oknem ulewa, wiec pewnie wszystko urośnie jeszcze bardziej. Póki co bardzo tegoroczna pogoda jest łaskawa dla ogrodu. Jeszcze nie zdążymy ponarzekać na upały, a już pada od nowa. Tak sobie tłumaczę, że może robale nie lubią deszczu.

      Usuń
  5. Uuuu coś mi się niedobrego nadziało i wcale się nie zapisał mój komentarz z przed paru godzin :(
    Pisałam, że piękny ten anemon o którym nigdy nie słyszałam, i o malwach, że poczekam na ich nasionka w wymianie, i o tym, że cieszę się, że jesteś zakręcona na temat kwiatków tak jak ja :)
    I jeszcze, że fajny ma kolor Twoja kalarepka :)
    No i ogólnie był to miły komentarz i wziął się nie zapisał...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś blogger świruje, bo miałam ostatnio podobne problemy. A jeden komentarz najpierw się nie zapisał, a jak już napisałam i opublikowałam nowy, to nagle się pojawił i były dwa.
      Pokazały się nowe anemony, tym razem w niebieskawym odcieniu. Pewnie ci się spodobają, bo z tego co zauważyłam też Cię ciągnie do niebieskości :) Ale na razie nijak nie mogę ich sfotografować, bo leje tak, że się z domu wyjść nie da. Tak czy inaczej może komentarz się skasował, ale ciepła i pozytywna energia dotarła.

      Usuń
  6. Ojej. No po prostu szczena opada. Sąsiedzi pewnie ciągle Ci zaglądają do ogródka z cieknącą ślinką. Cieszę się bardzo z tego Twojego warzywnego sukcesu. Kwiaty też piękne i w takich ilościach. GRATULUJĘ!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaglądają, zaglądają... i dzięki temu sporo sąsiadów poznałam. Ogródek łączy ludzi. Jedna z nowych sąsiadek wyznała mi ostatnio, że zanim poznała moje imię razem z mężem mówili o mnie "pani z Akademii Rolniczej", co serdecznie mnie ubawiło. A inna sąsiadka dziękowała za to, że ma takie ładne widoki z balkonu. To naprawdę fajne, że nie tylko mnie te ogrodnicze eksperymenty służą.

      Usuń